Dawno temu, w osadzie na nizinie u stóp Andów żyło pokojowe
plemię. Pewnego dnia – osada ta została zaatakowana przez bandę zbójców z
okolic wysokogórskich. Oprócz łupów, zabrali oni również dziecko jednej z rodzin
i uprowadzili w góry. Ludzie z tego plemienia, jako ludzie z nizin, nie
wiedzieli jak pokonać góry. Nie znali szlaków, nie umieli nawet szukać
uciekających po ich śladach. Jednak, pomimo tego wysłali grupę swoich
najlepszych wojowników, aby odszukali dziecko i przyprowadzili do rodziców.
Próbowali podejść jedną drogą, potem inną. Jednym sposobem, potem drugim i nic,
nie dali rady. Po wieli dniach i tygodniach próby zdobycia gór udało im się
podejść zaledwie kilkaset metrów. Postanowili wrócić do osady pokonani przez
góry. Kiedy wracali do domów, zobaczyli idącą z gór matkę dziecka, które było
porwane. Niosła na rękach swoje dziecko, które udało jej się odbić z rąk
porywaczy. Jeden z członków wyprawy, zdumiony tym, że kobiecie udało się nie
tylko wspiąć na górę, ale również odszukać porywaczy i odzyskać dziecko
zapytał: Jak ci się to udało? My,
najsilniejsi mężczyźni z osady nie daliśmy rady. Kobieta odpowiedziała: to nie było wasze dziecko.
Można nawiązując do dzisiejszej Ewangelii tę historię pokazać
od drugiej strony. Skąd ta zawziętość Zacheusza, wspinanie się na drzewo?
Dlaczego tylko On tak zrobił, wielu pewnie chciało zobaczyć Jezusa i nie tylko
on był niski. W ogóle ludzie nie byli zbyt wysocy w tamtym czasie. Odpowiedź: to nie był ich Jezus. To nie
był ten, na Którego byli gotowi patrzeć jak na zbawiciela. Zacheusz najpierw dostrzegł swoją niemoc, a
potem zobaczył Jezusa takiego jaki jest. Nie ubierał go w bezpieczne dla
swojego grzechu wyobrażenie. Chciał go zobaczyć, bo uwierzył, że może on
zmienić jego życie. Tak jak ta matka z
opowiadania, wierzyła, że skoro to jest jej dziecko uda jej się je odzyskać.
Zacheusz wierzył, że skoro Jezus jest w stanie dać mu szczęście to on musi go
zobaczyć.
Jaki jest nasz obraz Jezusa ? Czy Jezus z Ewangelii, ten
wybaczający, ale wymagający jest Jezusem, którego znamy i którego chcemy ? Czy
chcemy oglądać takiego Jezusa, który nie daje pozwolenia na zło i na
pobłażanie? Czy taki Jezus, którego widzimy na kartach Ewangelii to jest nasz
Jezus ? Którego jesteśmy w stanie odszukać w naszym życiu za wszelką cenę?
Zacheusz chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, ale był zbyt
niski aby to zrobić. Zbyt niski, aby go zobaczyć w tłumie. Widzimy więc, że
trzeba wyjść z tłumu, z jednakowości, aby zobaczyć Jezusa całym sobą. Trzeba
więc być sobą, aby umieć wyrwać się tłumu i stanąć twarzą w twarz z
Jezusem. Zacheusz potrafił to zrobić.
On, grzesznik i oszust, celnik – wyszedł z tłumu. Jest różnica między tłumem a
wspólnotą. Wspólnota jest grupą ludzi wspólnie patrzących w jednym kierunku.
Każdy człowiek jest jednostką, ale jest też zjednoczony z innymi. Tłum to miejsce,
gdzie nie mam miejsca dla pojedynczego człowieka. Liczy się ogół.
Każdy z nas jest we wspólnocie, Kościoła, rodziny,
przyjaciół. Zacheusz nie był we wspólnocie, ale w tłumie. Musimy się tak jak on
wydobywać z tłumu, aby nie zagubić w nim siebie, nie zagubić w tłumie swoich
uczuć.
Nie naśladujmy Zacheusza w grzechu, ale w nawróceniu. W tym,
że chciał się znaleźć we wspólnocie uczniów Jezusa. Najpierw odszukał siebie i
znalazł siebie na drzewie, a potem zobaczył i pokochał Chrystusa. Stał się
uczniem.
Potrzeba nam postawy ucznia, abyśmy umieli słuchać i patrzeć
na Chrystusa takim jaki jest. Zacheuszowi próbowano opowiedzieć o Jezusie, ale
on nie chciał opowieści, chciał Go zobaczyć osobiście. W tym również naśladujmy Zacheusza. Nikt nas
nie nauczy Chrystusa, dopóki sami Go nie spotkamy w naszym życiu. A to spotkanie potem owocuje naszym
nawróceniem. Jezus nie mówił Zacheuszowi, że ma rozdawać majątek. Sam do tego
doszedł. Spowodowało to spotkanie z Panem, nawrócenie. Osobista relacja z
Chrystusem.
Naśladujmy dobre wzorce. Naśladujmy Zacheusza w jego
nawróceniu. Kiedy nauczymy się samych siebie, spotkamy Chrystusa. I to będzie
nasz Jezus, o którego będziemy walczyć, którego będziemy zdobywać. Jezus, z
którym będziemy chcieli żyć zawsze, indywidualnie i we wspólnocie Jego uczniów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz