39. Tyle razy można było
uderzyć skazańca, którego miano ubiczować. Uważało się, że jeden raz więcej,
może spowodować śmierć. Tak mówiło prawo Żydowskie. Jezus był jednak biczowany
przez Rzymian, a oni nie określali granic w ilości razów. Na podstawie całunu turyńskiego można określić, że
Jezus otrzymał około 90 uderzeń. „Podałem
grzbiet mój bijącym” – powiedział prorok Izajasz.
A oni klaszczą, w szaleńczym
zrywie walki i okrucieństwa. Oprawcy Jezusa, tak okrutnie ubiczowali naszego
Pana. Piłat, który zlecił biczowanie chciał pokazać Żydom – jak można upodlić
człowieka, uważał, że zadowoli to Żydów. Jednak oni nie zaprzestali chęci
zemsty na Jezusie, Który według nich stał się bluźniercą. A Chrystus tak bardzo się uniżył, że leżał
cały we krwi. Największe uniżenie z możliwych, nie ma większej miłości. A Ci,
którzy go biczowali, cieszyli się, byli rządni więcej i więcej. Potakiwali i
klaskali zgromadzeni „widzowie” na tym najokrutniejszym z możliwych
przedstawień świata. A teraz, czy wielu nie potakuje? Przygląda się biernie jak
cierpiał najniewinniejszy z niewinnych. Jak wielu teraz kpi z Ewangelii. Jak
wielu rości sobie prawo do decydowania gdzie krzyż ma wisieć a gdzie nie. Jak
wielu za nic ma Boga – a On wciąż kocha.
Kiedy 3 lata temu
odwiedzałem chorych z Komunią w szpitalu przy Banacha, wszedłem do Sali pewnego
starszego człowieka. Zaprosił mnie do środka, powiedział, że jest niewierzący,
ale z chęcią porozmawia. Zatrzymałem się, usiadłem. Powiedział mi ten człowiek,
że wychował się w rodzinie głęboko wierzącej i że on sam był głęboko wierzący.
Jednak stracił wiarę w czasie wojny. Do dzisiaj tkwi mi w uszach takie zdanie,
które wypowiedział: Proszę Księdza, Chrystus nie cierpiał tak bardzo jak moi przyjaciele i
rodzina. Jak wielkie było
cierpienie Jezusa. On wydany przez przyjaciela, zdradzony przez uczniów,
opuszczony przez wszystkich samotnie cierpiał i wylewał krew swoją dla naszego
zbawienia. On doskonale zna cierpienia ludzi, bo tak jak kiedyś cierpiał – tak
teraz jest obecny w tych, którzy cierpią.
Były i są i pewnie jeszcze
będą – miliony ludzi, bitych, mordowanych. Były i są setki i tysiące
niesprawiedliwie osądzonych. Istnieje bicie za karę, w napadzie wściekłości,
dla wymuszenia zeznań, dla zaspokojenie chorych ambicji. Tak wielu ludzi bierze
dzisiaj do ręki bicz i siecze nim na oślep.
A siekąc nim na oślep w drugiego
człowieka zawsze trafia w Chrystusa.
Słyszymy zewsząd, że bite są małe dzieci,
robotnicy, żołnierze. A nienawiść potęgują wrogowie krzyża i Prawdy. Ilu ludzi
wyśmiano i biczowano złym słowem? Iluż ludzi poniżano w ciągu wieków, ilu
bezbronnych uderzono i wyśmiano?
Jaką odpowiedź ma dla nich
Bóg? Co takiego mówi im TEN, KTÓRY cierpi? Wtedy,
podczas biczowania i koronowanie cierniem Jezus miał dla swoich oprawców tylko
milczenie. To Jego milczenie już jest sądem. Nie ma bowiem innego wyroku
niż możliwość poprawy. Krew wylana przez Chrystusa jest także krwią odkupienia
dla oprawców. Jezus tak bardzo jest miłosierdziem, że jest gotów wybaczyć
każdemu jeśli żałuje. Nie umiem sobie tego wyobrazić – dlatego w milczeniu
spoglądam w stronę ołtarza. W milczeniu patrzę na Tego, Który nieustannie
patrzy na mnie. To jest jedyna odpowiedź na pytanie o sens cierpienia. Jezus
nie mówił nam jak cierpieć – On cierpiał.
A koronowanie cierniem… dlaczego
tak? Dlaczego jeszcze w ten sposób? Grzech rani Jezusa. Złe myśli, które są w
naszych głowach. Grzech rani Pana, powoduje, że cierpi. Każdy grzech,
codziennie. A on milczy. Cierpienie Jezusa ma moc zbawczą. Nasze cierpienie nie
ma sensu, kiedy nie zjednoczymy go z cierpieniami Jezusa.
Mogę tylko milczeć, tylko
patrzeć na Jezusa.
Przed
Tobą Ojcze stajemy skruszeni i obciążeni wianami, a niosąc w sobie bezsilną
samotność – szukamy Twojej pomocy.
Najważniejsze momenty naszej
wiary dokonują się w ciszy i milczeniu, trwajmy przed Bogiem w naszej milczącej
obecności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz