Nauczycielu, co mam czynić, aby
osiągnąć życie wieczne? –
przychodzimy dzisiaj do Jezusa jak ten uczony w Prawie i pytamy Go, co takiego
człowiek ma do zrobienia aby udało mu się osiągnąć życie wieczne. Samo to
pytanie już zakłada wiarę w życie wieczne, w zbawienie. Przychodzimy do Jezusa
bardzo często zachwyceni Jego nauką, wpatrzenie w Jego cuda i spragnieni Jego miłości.
Ale są tacy, którzy przychodzą do Jezusa aby zadać Mu pytanie, nie o zbawienie,
ale o to, dlaczego tyle zła na świecie. Dlaczego ludzie cierpią, dlaczego są
wojny, zabójstwa? Są tacy, którzy oskarżają >Jezusa, że niby taka jest
miłość między ludźmi, a tak wiele jest zła. No właśnie! Czy ta miłość między ludźmi
istnieje ? Czy człowieka dla człowieka jest bliźnim?
Było dwóch przyjaciół. Starszy nazywał się Franek
i miał 20 lat. Młodszy Maciek miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich
przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do
wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na
siebie. Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion
ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych
piasków pustyni.
Przez pewien czas Franek i Maciek przebywali o obozie,
chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by
wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga
dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Maćka. Franek szukał go wszędzie. Znalazł
jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o
pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant.
- Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant.
- Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
Franek mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach
znalazł Maćka śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle
dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do
obozu.
- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.
- Tak - wyszeptał Franek, gdyż przed śmiercią Maciek powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.
- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.
- Tak - wyszeptał Franek, gdyż przed śmiercią Maciek powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.
Czy bohater opowiadania, który doniósł do obozu martwego przyjaciela
był jego bliźnim? Po ludzku rzecz biorąc sam się niepotrzebnie naraził. Nie
uratował jego ani siebie. Jednak poszedł aby do końca być wiernym. Nie on był tu ważny, ale ten zaginiony
przyjaciel.
Trzeba było zmiany myślenia. Nie o sobie, lecz o drugim z
punktu widzenia właśnie tego drugiego.
Podobnie dzisiejsza Ewangelia – Uczony przychodzi do Jezusa i
pyta co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne? I pyta również – kto jest moim
bliźnim. I Jezus poprzez opowiadanie o miłosiernym samarytaninie naprowadza go
na właściwe myślenie. Pokazuje mu, że należy spojrzeć na problem z perspektywy
poszkodowanego. A pytanie zadane Jezusowi powinno brzmieć: Co ja mogę zrobić
dla kogoś aby osiągnął życie wieczne, co mogę zrobić dla tego samarytanina, jak
mu pomóc.
Naszym bliźnim jest więc ten, kogo spotykamy na drodze
naszego życia. Czasami poszkodowanego, słabego. I pomagamy mu. Kto to może być
? przede wszystkim ktoś z naszej
rodziny. Ktoś bliski znajomy, przyjaciel. Drugi człowiek jest bardzo
wymagający, wymaga od nas pamiętania o sobie, o swoich potrzebach.
Kto jest
naszym bliźnim w takim razie ? -
potrzebujący!
Zarówno potrzebujący
pomocy jak i upomnienia naszego. Potrzebujący miłości czułej, ale i odważnej.
Bliźnim jest kogo nie lubimy, ale mamy kochać po chrześcijański. Bliźnim jest
ten kto błądzi, znany w telewizji, lub mniej znany. Bliźnim jest ten kto
potrzebuje naprostowania swojej wiary, pokazania właściwych torów życia, bo
łatwo jest wydawać wyroki, zwłaszcza na ludzi mediów, a trudniej dostrzec w
nich bliźnich, którzy szukają po omacku i którym trzeba zwyczajnie pomóc w
odnalezieniu drogi do Prawdy i miłości.
Jesteśmy więc my i bliźni. Stajemy przed sobą i pytamy samych
siebie – jak mamy żyć aby kochać siebie wzajemnie.
Jaka jest na to odpowiedź ?
Okazujmy miłosierdzie – tak jak Chrystus nam je okazał. Okazujmy
miłosierdzie.
Ktoś powie – nie da się, za trudno, nie umiem, nie chcę.
Wtedy odwracamy stronę lekcjonarza i czytamy pierwsze
czytanie gdzie mówi Słowo tak: Polecenie
to bowiem, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest
poza twoim zasięgiem. Skoro tak mówi Bóg, to wie co mówi, bo nas
zna bardzo dobrze. Okazujmy
miłosierdzie. Wezwanie do nas, na 15 niedzielę zwykłą. Słowo to bowiem jest
bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić - dalej czytamy w czytaniu pierwszym. Byś je
mógł wypełnić. I można powiedzieć
dalej: i chciał.
Przyjaźń jest również
miłosierdziem – przyjęciem do swojego życia człowieka obcego nam – takim jaki
jest. Dobroć jest miłosierdziem – bycie dobrym dla tych, którzy są różni.
Miłość jest miłosierdziem – bezinteresowna ofiara matek wychowujących dzieci,
ludzi opiekujących się starszymi i chorymi, wolontariuszy w zakładach karnych.
Tęsknota jest miłosierdziem –
powiedzenie drugiemu człowiekowi – wiedz, że ktoś o Tobie pamięta. Znaki
miłosierdzia są wokół nas.
Często udajemy,
że nie widzimy. Mijamy obojętnie potrzebujących pomocy, myśląc w duchu:
przecież to nie moja sprawa, niech się tym zajmie pomoc społeczna, pogotowie,
policja. Być może, niekiedy faktycznie jest to ich sprawa. Być może, pewne problemy społeczne wymagają
rozwiązań globalnych, gruntownych, usuwających przyczyny, a nie tylko
doraźne objawy. Być może, niekiedy trzeba odmówić pomocy, gdy widać, że ktoś
próbuje naciągnąć nas na pieniądze na alkohol. Są takie przypadki
i okoliczności, które wymagają bardzo roztropnego działania.
Ale nie mogą one stanowić usprawiedliwienia
i zwolnienia z wszelkiej odpowiedzialności za innych. Bo to właśnie
owo poczucie odpowiedzialności za innych stanowi o moim człowieczeństwie.
Zauważmy, że w przypowieści o Samarytaninie Jezus dał inną odpowiedź,
niż sugerowało postawione pytanie. Uczony zapytał: kto jest moim bliźnim?
A Jezus odpowiedział: czyim ty jesteś bliźnim, to znaczy kiedy i
w jakich okolicznościach zdajesz egzamin ze swego człowieczeństwa, kiedy
ty okazujesz się człowiekiem, bliźnim dla innych.
Stajemy
przed Bogiem z pytaniem: nauczycielu, Panie Jezu, co mogę uczynić drugiemu, aby
on i ja osiągnęli życie wieczne?
Jaka
jest odpowiedź Jezusa ? Idź i czyń miłosierdzie. Warto, dla tego jednego
zdania: Wiedziałem, że przyjdziesz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz