„Oto czasy święte dla Pana,
zwołanie święte, na które wzywać ich będziecie w określonym czasie” – liturgia
Słowa dzisiaj rozpoczyna się od opisu zgromadzenia modlitewnego. Święte czasy
dla Pana to czas, kiedy człowiek się modli i prosi Boga o pokój serca. Pokój
serca jest niezbędny do tego, żeby człowiek mógł od modlitwy iść dalej, od
modlitwy przechodzić do czynów. Święte czasy dla Pana to czas kiedy patrząc na
własne wnętrze, sumienie – uczymy się przez obecność na Mszy Świętej wcielać w
życie Słowo, który słyszymy, które pada na glebę naszego serca.
Dzisiaj szczególnie, kiedy
obchodzimy pierwszy piątek miesiąca – spoglądamy z ufnością na Pana, którego
święte zwołanie obchodzimy. To o czym czytamy w Starym Testamencie nie jest
pustym słowem na kartach starego prawa – ale jest pierwowzorem dla naszego
świętowania i obchodzenia „świętego zwołania”. Jakie tam były przygotowania,
gesty rozbudowane. Dzisiaj Kościół nam daje liturgię – cześć ludu Bożego dla
Boga Ojca. Liturgia to jest nasze Święte zwołanie, Msza Święta to jest dzień
Świętego Zwołania. Moment szczególnej czci dla Boga – Msza Święta – jedyna
modlitwa, w pełni skuteczna, bo modlitwa, która jest Ofiarą Chrystusa.
Tak więc każda Msza Święta jest
dla nas świętym zwołaniem. Momentem szczególnego spojrzenia na nasze serce,
podobnie jak spoglądamy na serce Jezusa. Czerpiemy wzór z serca Jezusa, aby
nasze serce również było całkowicie pokorne i oddane Bogu Ojcu.
I podobnie jak w Starym
Testamencie modlitwa była punktem wyjścia dla czynów, podobnie i teraz –
modlitwa jest początkiem i szczytem naszego życia. Ale nie może istnieć sama,
bo wiara jest martwa bez uczynków. Kiedy zaś modlitwa będzie początkiem naszego
działania, przestaniemy powątpiewać o Chrystusie.
Kiedy we wspólnocie gdzie żyjemy, nauczymy się
nawzajem słuchać i sobie pomagać –wtedy nasza wiara będzie mocna, nie będziemy
nikomu robić wyrzutów, że jest z naszego środowiska i nie wie jak mam żyć i nie
będzie mi mówił co mam robić. Wtedy każdy z nas będzie prorokiem we własnej
ojczyźnie – czy też w środowisku życia, w którym się znajduje, w każdym stanie
– zakonnym, kapłańskim, świeckim, rodzinnym. Będzie tym prorokiem, ale tym mile
widzianym, a nie tym, którym wszyscy pogardzają. Ale jest jeden warunek – pracę
nad sobą wolno zaczynać tylko od siebie, słuchać głosu Pana i wprowadzać słowo
w czyn.
Pamiętam jak jedna z moich
uczennic napisała kiedyś w pracy domowej z religii, którą zadałem, że NIKT NIE
BĘDZIE MI MÓWIŁ JAK MAM ŻYĆ, BO NIKT ZA MNIE NIE UMRZE. Wyjaśniłem jej błąd
rozumowania – otóż był Taki, Który umarł za nas wszystkich. Był, jest i
będzie. Jezus Chrystus – cichy i pokorny
sercem. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz