sobota, 13 lipca 2013

"Idź i Ty czyń podobnie"

Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? – przychodzimy dzisiaj do Jezusa jak ten uczony w Prawie i pytamy Go, co takiego człowiek ma do zrobienia aby udało mu się osiągnąć życie wieczne. Samo to pytanie już zakłada wiarę w życie wieczne, w zbawienie. Przychodzimy do Jezusa bardzo często zachwyceni Jego nauką, wpatrzenie w Jego cuda i spragnieni Jego miłości. Ale są tacy, którzy przychodzą do Jezusa aby zadać Mu pytanie, nie o zbawienie, ale o to, dlaczego tyle zła na świecie. Dlaczego ludzie cierpią, dlaczego są wojny, zabójstwa? Są tacy, którzy oskarżają >Jezusa, że niby taka jest miłość między ludźmi, a tak wiele jest zła.     No właśnie! Czy ta miłość między ludźmi istnieje ? Czy człowieka dla człowieka jest bliźnim?

 Było dwóch przyjaciół. Starszy nazywał się Franek i miał 20 lat. Młodszy Maciek miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie. Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni.
Przez pewien czas Franek i Maciek przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Maćka. Franek szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant.
- Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
Franek mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Maćka śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.
- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.
- Tak - wyszeptał Franek, gdyż przed śmiercią Maciek powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.

Czy bohater opowiadania, który doniósł do obozu martwego przyjaciela był jego bliźnim? Po ludzku rzecz biorąc sam się niepotrzebnie naraził. Nie uratował jego ani siebie. Jednak poszedł aby do końca być wiernym. Nie on był tu ważny, ale ten zaginiony przyjaciel.
Trzeba było zmiany myślenia. Nie o sobie, lecz o drugim z punktu widzenia właśnie tego drugiego.

Podobnie dzisiejsza Ewangelia – Uczony przychodzi do Jezusa i pyta co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne? I pyta również – kto jest moim bliźnim. I Jezus poprzez opowiadanie o miłosiernym samarytaninie naprowadza go na właściwe myślenie. Pokazuje mu, że należy spojrzeć na problem z perspektywy poszkodowanego. A pytanie zadane Jezusowi powinno brzmieć: Co ja mogę zrobić dla kogoś aby osiągnął życie wieczne, co mogę zrobić dla tego samarytanina, jak mu pomóc.

Naszym bliźnim jest więc ten, kogo spotykamy na drodze naszego życia. Czasami poszkodowanego, słabego. I pomagamy mu. Kto to może być ?  przede wszystkim ktoś z naszej rodziny. Ktoś bliski znajomy, przyjaciel. Drugi człowiek jest bardzo wymagający, wymaga od nas pamiętania o sobie, o swoich potrzebach.

Kto jest naszym bliźnim w takim razie ?  - potrzebujący!  

Zarówno potrzebujący pomocy jak i upomnienia naszego. Potrzebujący miłości czułej, ale i odważnej. Bliźnim jest kogo nie lubimy, ale mamy kochać po chrześcijański. Bliźnim jest ten kto błądzi, znany w telewizji, lub mniej znany. Bliźnim jest ten kto potrzebuje naprostowania swojej wiary, pokazania właściwych torów życia, bo łatwo jest wydawać wyroki, zwłaszcza na ludzi mediów, a trudniej dostrzec w nich bliźnich, którzy szukają po omacku i którym trzeba zwyczajnie pomóc w odnalezieniu drogi do Prawdy i miłości.
Jesteśmy więc my i bliźni. Stajemy przed sobą i pytamy samych siebie – jak mamy żyć aby kochać siebie wzajemnie.

Jaka jest na to odpowiedź ?  Okazujmy miłosierdzie – tak jak Chrystus nam je okazał. Okazujmy miłosierdzie.

Ktoś powie – nie da się, za trudno, nie umiem, nie chcę. 

Wtedy odwracamy stronę lekcjonarza i czytamy pierwsze czytanie gdzie mówi Słowo tak: Polecenie to bowiem, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem.   Skoro tak mówi Bóg, to wie co mówi, bo nas zna bardzo dobrze.  Okazujmy miłosierdzie. Wezwanie do nas, na 15 niedzielę zwykłą. Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić   -  dalej czytamy w czytaniu pierwszym. Byś je mógł wypełnić.   I można powiedzieć dalej: i chciał.

Przyjaźń jest również miłosierdziem – przyjęciem do swojego życia człowieka obcego nam – takim jaki jest. Dobroć jest miłosierdziem – bycie dobrym dla tych, którzy są różni. Miłość jest miłosierdziem – bezinteresowna ofiara matek wychowujących dzieci, ludzi opiekujących się starszymi i chorymi, wolontariuszy w zakładach karnych.
Tęsknota jest miłosierdziem – powiedzenie drugiemu człowiekowi – wiedz, że ktoś o Tobie pamięta. Znaki miłosierdzia są wokół nas.
Często udajemy, że nie widzimy. Mijamy obojętnie potrzebujących pomocy, myśląc w duchu: przecież to nie moja sprawa, niech się tym zajmie pomoc społeczna, pogotowie, policja. Być może, niekiedy faktycznie jest to ich sprawa.  Być może, pewne problemy społeczne wymagają rozwiązań globalnych, gruntownych, usuwających przyczyny, a nie tylko doraźne objawy. Być może, niekiedy trzeba odmówić pomocy, gdy widać, że ktoś próbuje naciągnąć nas na pieniądze na alkohol. Są takie przypadki i okoliczności, które wymagają bardzo roztropnego działania.




Ale nie mogą one stanowić usprawiedliwienia i zwolnienia z wszelkiej odpowiedzialności za innych. Bo to właśnie owo poczucie odpowiedzialności za innych stanowi o moim człowieczeństwie. Zauważmy, że w przypowieści o Samarytaninie Jezus dał inną odpowiedź, niż sugerowało postawione pytanie. Uczony zapytał: kto jest moim bliźnim? A Jezus odpowiedział: czyim ty jesteś bliźnim, to znaczy kiedy i w jakich okolicznościach zdajesz egzamin ze swego człowieczeństwa, kiedy ty okazujesz się człowiekiem, bliźnim dla innych.

Stajemy przed Bogiem z pytaniem: nauczycielu, Panie Jezu, co mogę uczynić drugiemu, aby on i ja osiągnęli życie wieczne?
Jaka jest odpowiedź Jezusa ? Idź i czyń miłosierdzie. Warto, dla tego jednego zdania: Wiedziałem, że przyjdziesz!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz