sobota, 22 grudnia 2012

oczekiwanie

(Łk 1,39-45)
"W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana"
.


Dzisiaj już czwarta niedziela adwentu, jutro wigilia. Krótki ten czas przygotowania do świąt. A skoro krótki to jest niebezpieczeństwo pominięcia wielu rzeczy. Taką rzeczą, którą można pominąć jest wielkie znaczenie jakie ma w naszym życiu – dla nas katolików OCZEKIWANIE. Adwent jest takim czasem szczególnego czekania. Trwania w ciszy, na modlitwie, w zatrzymaniu się pośrodku pędzącego dnia i świata. Trwaniem i czekaniem na przyjście Jezusa Chrystusa.
        Od prawie dwóch miesięcy – na ulicach, w sklepach, w zakładach pracy, biurach – mamy już święta. Mikołajowie, prezenty, promocje, okazje, wyprzedaże, sztuczny śnieg…. A my wciąż czekamy na Tego, Który ma nadejść, czekamy na Jezusa. U nas – katolików wciąż trwa adwent, wciąż czekamy na ten najważniejszy moment. Trzeba oczywiście przygotować święta w domu i przygotować się do nich. Jednak bardzo ważne jest w naszym życiu to oczekiwanie, nie tylko w tym względzie, ale również w wielu innych. Ważne jest aby ćwiczyć naszą cierpliwość i czekać wciąż na TEGO, KTÓRY ma nadejść.

Adwent już się kończy, ale trzeba nam trwać w czuwaniu razem z Maryją, o której czytamy dzisiaj w Ewangelii, że poszła w odwiedziny do Elżbiety. Dziwne te odwiedziny. Dziwne te odwiedziny. Matka Boga przychodzi do swojej krewnej. W góry, będąc w ciąży, z pośpiechem. Nawet nie ma podanej nazwy tego miasteczka. Dlaczego Ewangelista zawarł tutaj słowo pośpiech? Przecież tuż przed świętami Bożego Narodzenia pospiech jest niewskazany, należało by się wręcz zatrzymać, uspokoić. Słowo „pośpiech” jest tutaj użyte ze względu na wielką radość jaką miała w sobie Maryja. Łaska Ducha Świętego kiedy ją otrzymuje jakiś człowiek nie pozwala mu na obojętność, na zniechęcenie i gnuśnienie w swoich własnych planach. Maryja obdarzona łaską Ducha Świętego nie może i nie chce jak to się mówi popularnie z założonymi rękami. Radość jaka ją przenika posyła ją do swojej krewnej, osoby w podeszłym wieku, aby jej pomóc w stanie błogosławionym. 
       Jest to niezwykłe spotkanie dwóch matek. Jana Chrzciciela, o którym Pismo Święte powie, że nie powstał większy między narodzonymi z niewiast oraz Matki Chrystusa. Spotkanie to naznacza jeszcze jedno niezwykłe wydarzenie, poruszenie z radości dzieciątka w łonie Maryi. Elżbietę również napełnił Duch Święty. Dwie wielkie kobiety, z których jedna wybrana w wyjątkowy sposób aby być Matką Boga.

Co dla nas znaczy pozdrowienie Maryi ? Każdy z nas ma usłyszeć jej wezwanie do świętości, do oddania Bogu swojego życia. Każdy z nas ma się stać trochę Elżbietą, która zostanie napełniona Duchem Świętym, bo usłyszy głos Maryi – wiernej służebnicy. Pozdrowienie Maryi dotyka każdego z nas i wzywa do przemiany życia, do przemiany serca, do przemiany naszej obojętności w miłość bliźniego. Już święty Ambroży – jeden z wielkich ojców Kościoła napisał o tym wydarzeniu: i wy jesteście błogosławieni, którzyście usłyszeli i uwierzyli. Albowiem każda dusza, która wierzy, poczyna w sobie i rodzi Słowo Boga i rozpoznaje Jego dzieła. 




Każdy z nas, kiedy usłyszy głos Maryi w swoim życiu rozpoczyna swoje nowe życie. Maryja otwiera więc nas na słuchanie Boga, na wypełnianie Jego woli.  Maryja uwierzyła, że spełnią się słowa, które powiedział jej Pan. Jak wielka jest wiara Maryi, kiedy po zwiastowaniu rozpoczęła swój adwent, swoje oczekiwanie na przyjścia Pana. Maryja jest więc dla nas wzorem tego, jak należy przeżywać swoje oczekiwanie na różne wydarzenia w naszym życiu, trudne i radosne. Nie poddajemy się zniechęceniu, ale otwarci na Boże słowo spieszymy aby wypełniać dobro wobec innych ludzi. Dlatego właśnie jak mówiłem wcześniej nie ma w Ewangelii nazwy miasta, do którego udała się Maryja. Każdy z nas może umieścić w tym miejscu swoje miasto, swój adres, swój ból i swoje radosne wydarzenie. Matka Boża właśnie do nas przychodzi aby pomóc nam w tym co przeżywamy, czy jest to radość czy jest to strapienie.

Niedługo przyjdzie Pan. Niedługo ten wielki dzień kiedy będziemy mogli się radować z Jego narodzenia, KIEDY PORODZI MAJĄCA PORODZIĆ jak mówi dzisiejsze pierwsze czytanie. Niedługo nadejdzie ten wielki dzień, w którym spełnią się zapewnienia proroków, którzy z niewyobrażalną tęsknotą oczekiwali Zbawiciela. Dlatego tak ważne jest oczekiwanie, abyśmy kiedy przyjdzie Pan, umieli Go przyjąć do swojego serca. Abyśmy w stanie łaski uświęcającej mogli przyjąć Komunię Świętą. Trwa adwent.

W tak zwanych siedmiu wielkich antyfonach adwentowych, które poprzedzają bezpośrednio Boże Narodzenie, w oryginalnym dla nich języku łacińskim wyśpiewujemy wielkie zapowiedzi dotyczące narodzenia Pana. Gdy zestawimy pierwsze litery tych antyfon powstanie nam zdanie, które tłumaczymy na język polski jako PRZYJDĘ JUTRO. To tak jakby Zbawiciel sam zapowiadał, że niedługo spełni zadość naszym oczekiwaniom i przyjdzie na świat.

Przychodzimy do Maryi, która jest brzemienna i podziwiamy jej wiarę, pokorę, chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Patrzymy na to wydarzenie naszego zbawienia i zwracamy się do Maryi  słowami jednej z najwspanialszych pieśni kościoła prawosławnego, słowami akatystu, pieśni, która w przepięknych słowach wychwala Bogarodzicę za wielkie rzeczy jakie stały się w jej życiu.

Maryjo, raduj się pędzie niewiędnącej latorośli,
Raduj się, któraś zrodziła naszego Życiodawcę 
Raduj się, niwo obfitująca miłosierdziem
Raduj się, stole zastawiony obfitością przebłagania
Raduj się, przez którą raj rozkoszy rozkwita
Raduj się, Ty, która przystań duszom przygotowujesz
Raduj się, przyjemna woni modlitwy
Raduj się, odwago śmiertelnych ku Bogu
Raduj się, oblubienico pozostająca dziewicą.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Tęsknota



O Sapientia, quæ ex ore Altissimi prodiisti, attingens a fine usque ad finem, fortiter suaviterque disponens omnia: veni ad docendum nos viam prudentiæ.

O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego, Ty obejmujesz wszechświat od krańca do krańca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą; przyjdź i naucz nas dróg roztropności.





Dnia 17 grudnia rozpoczyna się bezpośrednie przygotowanie do Bożego Narodzenia. W tym ostatnim tygodniu pojawiają się w liturgii tak zwane Wielkie Antyfony. Są one także zwane antyfonami "O". Obecnie jest siedem antyfon, ale liczba ta ulegała zmianom w ciągu wieków. Te wspaniałe teksty mówią o zapowiedzi narodzenie Mesjasza. Przedstawiają historię zbawienia od jej początków.  

Pierwszą z antyfon jest cytowana powyżej antyfona o mądrości. Pierwsza część tej antyfony jest wzięta z Syr 24,5. Mądrość, wychodząca z ust Boga jest Logosem - Jezusem Chrystusem. Wezwanie z drugiej części antyfony, o mądrości, która ma przyjść i nauczyć nas dróg roztropności jest w rzeczywistości wezwaniem Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, który przychodzi aby zbawić ludzi od grzechów. Ludzie z ufnością i niesamowitą tęsknotą oczekują pojawienia się Chrystusa 









niedziela, 16 grudnia 2012

Pan jest blisko


(Łk 3,10-18)

"Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie. Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę".

Dzisiejsza niedziela zwana jest tradycyjnie niedzielą GAUDETE, niedzielą RADOŚCI. Jakiej radości? Radości, że zbliża się dzień Narodzenia Pańskiego, kiedy spełni się obietnica Starego Testamentu i na świat przyjdzie ZBAWCA. Tradycyjnym kolorem w liturgii jest kolor różowy. A nazwa niedzieli ? od słów antyfony na wejście:

"Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam radujcie się. Pan jest blisko" 





Słowa o radości są bardzo ważne w okresie, który przeżywamy. Słowa o radości w czasie Adwentu, który jest czasem oczekiwania radosnego są szczególnie znaczące. Warto zastanowić się nad tym, z czego my się cieszymy, z czego się radujemy. I dlaczego tak? 

Co właściwie oznacza radość? Radość to pewien rodzaj ufności. Ufności Panu Bogu, który jest źródłem chrześcijańskiej radości. Radujemy się "W Bogu". W codziennej mowie nie można powiedzieć: "ucieszyłem w mojej mamie". Nie cieszymy się w kimś, jeśli mowa o ludziach. Cieszymy się jedynie w Bogu, z ludźmi, z ludzi itd. 
Radość, która staje się naszym udziałem, jest radością powodującą w nas chęć do działania. Jest naszym motywem działania, naszym motywem do pokazywania ludziom Boga, który jest Bogiem radości, a nie smutku - jak mawiał święty Pio z Pietrelciny. Radość w Bogu pozwala nam na życie według wiary, według wskazań Jezusa i Kościoła. 

Kiedy już osiągniemy radość wiary i radość świadczenia wobec ludzi o Panu Bogu będziemy mogli iść do Jezusa i zapytać go co mamy czynić ? Podobnie jak pytano Jana Chrzciciela. Miłość będzie nam dyktowała słowa i czyny. Miłość, którą osiągniemy wraz z radością. A co mamy czynić ? Iść i głosić dzieła Boga, dzieła potęgi Tego, który nas powołał do radości i oczekiwania z wiarą przyjścia Jezusa na sąd i na świat - jak nam podpowiadają dwa wymiary adwentu. Co mamy czynić ? Bronić Kościoła przed atakami ludzi niewierzących. Niekoniecznie bronić przez atak, ale bronić przez modlitwę. Poprzez walkę o to, aby wychowując młode pokolenie wychowywać do szacunku i miłości.  Co mamy czynić ? Kochać każdego. unikniemy w ten sposób niesprawiedliwości i opuszczenia. Co mamy czynić ? Każdego dnia zmieniać nasze życie i naszą codzienność. Przemieniać świat poprzez zmianę samych siebie. Co mamy czynić ? Nie zgadzać się na zabijanie życia nienarodzonego, na eutanazję, na wypaczanie charakteru rodziny, na rozrywanie małżeństw. Co mamy czynić ? Mamy być dla innych. 

I przede wszystkim wskazywać ludziom na Boga. Tak jak Jan Chrzciciel. Nie zasłaniał sobą Jezusa, ale całym sobą na Niego wskazywał. Całym sobą świadczył o TYM, KTÓRY miał przyjść po nim i przewyższać go nieskończenie. Miał chrzcić Duchem Świętym i ogniem. Jan Chrzciciel teoretycznie mógł pokazać na siebie i powiedzieć, że jest Mesjaszem. Miał wielu uczniów i oni na pewno poszli by za nim. Ale Jan był człowiekiem, który przyszedł do Jezusa i uniżył się przed Nim. Pokazał swoją niższość i zależność od Boga. Pokazał, że to nie on, lecz Jezus ma moc. Jan był człowiekiem radości. Radości z tego, że przyszedł wreszcie Zbawca ludzi. Jan dzięki temu mógł radować się z tego kim jest i co robi, bo radował się w jedności z Jezusem. 

Bądźmy ludźmi radosnego oczekiwania na przyjście Pana. Ludźmi, którzy z pełną pokorą idą do Jezusa i pytają jak żyć i co czynić. Z radością podejmują też pracę na sobą dla zbawienia siebie i bliźnich. 

"Pan jest blisko" !






całkowite oddanie

"Niech razem z nami będą wiernymi szafarzami Twoich misteriów, * aby lud Twój odnawiał się przez odradzające obmycie chrztu świętego, * czerpał pokarm z Twego ołtarza; * aby grzesznicy doznawali łaski pojednania, * a chorzy pokrzepienia w słabości" - z obrzędu święceń prezbiteratu


Wczoraj w archikatedrze warszawskiej 3 diakonów otrzymało święcenia prezbiteratu. Dwóch z archidiecezji warszawskiej i jeden ze zgromadzenia ojców barnabitów. Tym sposobem zostali nierozerwalnie włączeni w urząd kapłański w Kościele i mają udział w kapłaństwie Chrystusa. 

szata oddania ornat


Kolejni młodzi mężczyźni przyjęli na siebie szatę oddania. Trzecią już, o której pisałem. Pierwszą była sutanna, druga to dalmatyka, a trzecie to ornat. Szata oddania Jezusowi, Kościołowi - bez reszty. Nigdy nie przestaną być kapłanami. Nigdy kapłaństwo Chrystusa nie będzie im odebrane. Szata oddania Kościołowi i jego Oblubieńcowi jest widzialnym znakiem tej jedności i łączności. Jak wielki darem zostali obdarzeni sami jeszcze do końca nie wiedzą. Chrystus jest w stanie im ten dar wiedzy przekazać. Przez ich kapłańskie życie będą się uczyć poznawać tę tajemnicę swojego powołania. 
Biskupie zawołanie Kazimierza Kardynała Nycza brzmi: "ex hominibus pro hominibus" - z ludu i dla ludu. Są to słowa zaczerpnięte ze świętego Pawła. Kapłan jest z ludu wzięty i ustanowiony dla ludu w sprawach odnoszących się do Boga. Kapłani wczoraj wyświęceni są ustanowieni dla ludzi i przeznaczeni im do posługi. To lud chrześcijański przez ich posługę ma się umacniać w wierze. 
Szata oddania sprawi w nich to, że stają się sługami ludu i w sposób sakramentalny mają udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa. 

czwartek, 13 grudnia 2012

διάκονος (diákonos) - sługa

"Przyjmij Chrystusową Ewangelię, której głosicielem się stałeś; wierz w to co będziesz czytać, nauczaj tego, w co uwierzysz, i pełnij to, czego będziesz nauczać"- z obrzędu święceń diakonatu

Słowa te wypowiada biskup w czasie, kiedy wręcza nowym diakonom Ewangeliarz. Nie są to najważniejsze słowa w obrzędzie święceń, jednakże dla mnie były i są one bardzo znaczące. Streszczają niejako urząd posługiwania diakona. Pokazują co tak naprawdę należy do istoty służby diakona w Kościele. 
Diakon, przyjmując Ewangelię Ma przede wszystkim wierzyć w to co będzie czytał. To jest fundament dobrego i odpowiedzialnego wypełniania posługi - wiara. Diakon staje się głosicielem Ewangelii w czasie liturgii i nie tylko. Wiarą przyjęte słowo ma wprowadzać w czyn, czyli nauczać tego w co uwierzył. 
W myśl starego przysłowia, że słowa pouczają, a przykłady pociągają nie wystarczy kiedy nauczanie diakona będzie wypływało z wiary w słowo. Potrzeba jeszcze uczynków miłości, uczynków, o których mówi Ewangelia. Święty Paweł także daje nam do zrozumienia, że wiara bez uczynków jest martwa. Diakon winien więc pełnić to czego naucza, a co wcześniej przyjął wiarą. To właśnie charakteryzuje święty stan diakonatu - postawa nauczania i wypełniania uczynków miłości. 

Szata oddania 

Dalmatyka - szata diakońska

Pisałem niedawno o szacie oddania jaką jest sutanna. Jest ona pierwszą szatą oddania. Dalmatyka natomiast jest kolejna już szatą oddania siebie na służbę Bogu. To był dla mnie jeden z najradośniejszych momentów - kiedy mogłem już po święceniach nałożyć dalmatykę, a wcześniej stułę. Ten widoczny znak wewnętrznej przemiany jest bardzo ważny. Pokazuje bowiem wiernym i nam samym, że oto człowiek, który do tej pory był świeckim - nakłada szatę osoby duchownej. Jest to tylko zewnętrzny gest - jednak bardzo wyraźny i wskazujący na działanie Ducha Świętego, który mnie i wielu innych uczynił diakonami za sprawą nałożenia rąk biskupa. 

Cały obrzęd święceń był dla mnie niezwykle ważnym przeżyciem. Przeżywałem i medytowałem każde słowo, które padło z ust Kardynała. Bardzo ważna była też dla mnie przysięga, kiedy przyrzekałem celibat, cześć i posłuszeństwo, brewiarz. Niesamowite jest to, że jedna liturgia może postawić człowieka w zupełnie innej roli w stosunku do Boga jeśli chodzi o posługę. Gest sakramentalny i wypowiedziane słowa zmieniają na wieki duszę człowieka i czynią go duchownym. 
Wielki Boży dar, który otrzymałem bardzo mnie cieszy i raduje. Jednocześnie jestem świadom jak wielkie zadanie na mnie spoczywa i jak bardzo wiele Pan daje mi do wypełnienia. Dlatego chcę z Bożą pomocą dążyć do spełnienia mojego posługiwania.  
Zadanie jakie mi postawił Bóg wyraża się w słowach biskupa z modlitwy konsekracyjnej:

 Niech odznaczają się wszystkimi cnotami: miłością bez obłudy, troskliwością o chorych i biednych, powagą pełną pokory, czystością bez skazy i przestrzeganiem duchowej karności. Niech w ich obyczajach jaśnieje zachowywanie Twoich przykazań, aby czystość ich życia pociągała lud Boży do naśladowania. Niech świadectwo czystego sumienia pomaga im mocno i niezachwianie trwać w Chrystusie. Niech naśladując na ziemi Twojego Syna, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć, dostąpią królowania z Nim w niebie.

Słowa pouczają - przykłady pociągają ... 


Objawienie się Pana w dniu Jego

Z Księgi proroka Izajasza


24, 1-18

Objawienie się Pana w dniu Jego

Oto Pan pustoszy ziemię, niszczy ją i przewraca jej powierzchnię, a jej mieszkańców rozprasza. I będzie dotknięty jak lud, tak kapłan, jak sługa, tak jego pan, jak służąca, tak jej pani, jak nabywca, tak sprzedawca, jak dający pożyczkę, tak biorący ją, jak wierzyciel, tak jego dłużnik. Straszliwie będzie spustoszona ziemia i bezgranicznie rozdeptana, bo Pan wydał taki wyrok. 
Żałośnie wygląda ziemia, zmarniała, świat opadł z sił, niszczeje, niebo wraz z ziemią się wyczerpały. Ziemia została splugawiona przez swoich mieszkańców, bo pogwałcili prawa, przestąpili przykazania, złamali wieczyste przymierze. Dlatego ziemię pochłania przekleństwo, a jej mieszkańcy dźwigają pokutę. Dlatego się przerzedzają mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało. 
Młode wino w smutku, winnica podupadła, wzdychają wszyscy ludzie wesołego serca. Ustała wesołość bębenków, ucichła wrzawa hulających, umilkł wesoły dźwięk cytr. Nie piją wina wśród pieśni, sycera gorzknieje pijakom. 
Zburzone jest miasto chaosu, każdy dom zamknięty od wejścia. Na ulicach narzekanie na brak wina. Minęła wszelka radość, wesele odeszło z ziemi. Tylko pustka została w mieście i brama rozbita w kawałki. Tak bowiem będzie na środku ziemi pomiędzy narodami, jak przy otrząsaniu oliwek, jak ostatki winogron po winobraniu. 
Ci to podniosą głos, sławić będą majestat Pana, wzniosą okrzyki od strony morza. Dlatego na Wschodzie czcić będą Pana, na wyspach morskich imię Pana, Boga Izraela. Od krańca ziemi słyszeliśmy pienia: "Chwała Sprawiedliwemu!" 
Lecz ja rzekłem: "Mam tajemnicę, mam tajemnicę groźną, biada mi! Wiarołomni działają zdradliwie, wiarołomni dopuścili się zdrady!" Groza i dół, i sidło na ciebie, mieszkańcu ziemi: Kto umknie przed krzykiem zgrozy, wpadnie w dół, a kto wydostanie się z dołu, w sidła się omota! O tak, upusty otworzą się w górze i podwaliny ziemi się zatrzęsą.


Czytanie to z Księgi Izajasz jest niesamowicie mroczne i straszne. Ziemia zniszczona, rośliny zmarniałe. To Pan przychodzi aby nas zbawić i odnowić całe stworzenie, pokazać na nowo swoją miłość w Jezusie Chrystusie. Tym razem już w najpełniejszy z możliwych sposób.
Chwała sprawiedliwemu Panu. Bo oto już jest blisko - we drzwiach. Nadchodzi nasze zbawienie!

niedziela, 2 grudnia 2012

Dlaczego Adwent ?

(Łk 21,25-28.34-36)
"Jezus powiedział do swoich uczniów: Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym".

Rozpoczyna się Adwent, czas oczekiwania o podwójnym wymiarze. Pierwszy wymiar to oczekiwanie na powtórne przyjście Chrystusa. Drugim wymiarem oczekiwania adwentowego jest oczekiwanie na narodzenie Jezusa, na wspomnienie tego wydarzenia sprzed ponad 2000 lat. Dlaczego tak? Dlaczego "musimy" też wspominać sąd ostateczny? Zaczyna się adwent - radość a tu dzisiaj Ewangelia o sądzie i strasznych wydarzeniach. 
Czy jest na to jedna, prosta odpowiedź ? Tak, mówimy o sądzie, bo żyjemy w świecie. Jako, że żyjemy w świecie, który często kusi i wabi nas dobrami doczesnymi musimy pamiętać, ja muszę pamiętać i wy musicie pamiętać i każdy musi pamiętać o tym dniu, który przyjdzie. Dzień sądu, który nadejdzie jak nagle jak kot i bez ostrzeżeń jak tygrys. Troski doczesne często przysłaniają nam Boga, przysłaniają nam naszą przyszłość po śmierci na ziemi. Troski doczesne bardzo często nie pozwalają nam spojrzeć w górę. A mamy przecież nabrać ducha i podnieść głowy, bo nadchodzi nasze odkupienie. A troski naszym głowom nie pozwalają patrzeć w górę i nabrać ducha. Chodzi tu o ducha radości, gotowości, nadziei i miłości. Nie może żyć w miłości ten, kto jest bardziej zajęty pracą niż dziećmi swoimi. Nie może żyć w nadziei ten, kto myśli tylko o tym, żeby było mu w życiu wygodnie i miło. Nie może mieć w sobie radości ten, kto swojego życia nie opiera na Bogu. Nie ma w sobie gotowości ten, kto żyje chwilą i "chwyta dzień". 

Życie człowieka wierzącego nie opiera się na życiu chwilą, nie opiera się na kłamstwie, że doczesne przyjemności zastąpią nam Boga. Opiera się na ufności, że pomimo tego co się będzie działo na końcu czasów my jako ufający Jezusowi będziemy mogli nabrać ducha i podnieść głowy. Nie będzie nas mamił i niewolił świat. Troski doczesne nie będą nam blokować karku i uniemożliwiać podniesienie głowy. 
Dlatego Jezus mówi: czuwajcie i módlcie się. Czuwajcie czyli nie śpijcie. Nie poddawajcie się snowi obojętności i nieczułości. Snowi niewrażliwości na cierpienie i kłamstwa. Wzywa nas Pan do stawania w prawdzie, kiedy mówi, że mamy czuwać i modlić się. Modlitwa to uznanie naszej słabości i podległości wobec Boga. Kiedy się modlimy tracimy iluzję wszechwiedzy i wszechmocy. Uznajemy to, że mamy prawo czegoś nie wiedzieć i czegoś nie umieć. Przeciwnie do ludzi dzisiejszego świata, którzy nie uznają nikogo i niczego poza pieniądzem i życiem erotycznym. 

Adwent ma wreszcie cel drugi, drugą część. Ma nasz przygotować do obchodów Narodzenia Pana. Ma nam pokazać, że radość z jaką na Zbawiciela czekali prorocy, Maryja i Józef oraz ludzie dobrej woli jest także naszym udziałem. Radość oczekiwania. Wbrew wystawom sklepowym, które już od miesiąca pokazują święta, a raczej ich komercyjny wymiar. Trwa Adwent, a więc czekamy na Pana. Również modlimy się i czuwamy, aby nas nie zastał nieprzygotowanych. Aby nas zastał po rekolekcjach, po spowiedzi, po pojednaniu się z rodziną, z przyjaciółmi. Sensem Adwentu jest przemiana wewnętrzna, która się w nas dokonuje. Przemiana, który jest powodowana bliskością Pana. 

Adwent to moment i miejsce naszej refleksji nad tym, czy wystarczająco dużo czasu poświęcamy naszemu życiu i naszym bliźnim. Spojrzenie na cały rok kościelny, który się zaczyna w perspektywie oczekiwania na przyjście Pana. 

Czuwajcie i módlcie się, bo nie wiecie, kiedy przyjdzie PAN! 















poniedziałek, 26 listopada 2012

W gniewu dzień ...

Dies irae, dies illa,
Solvet saeclum in favilla:
Teste David cum Sibylla.
Quantus tremor est futurus,
Quando iudex est venturus,
Cuncta stricte discussurus!
Tuba, mirum spargens sonum
Per sepulcra regionum,
Coget omnes ante thronum.
Mors stupebit et natura,
Cum resurget creatura,
Iudicandi responsura.
Liber scriptus proferetur,
In quo totum continetur,
Unde mundus iudicetur.
Iudex ergo cum sedebit,
Quidquid latet, apparebit:
Nil inultum remanebit.
Quid sum miser tunc dicturus?
Quem patronum rogaturus,
Cum vix iustus sit securus?
Rex tremendae maiestatis,
Qui salvandos salvas gratis,
Salva me, fons pietatis.
Recordare, Iesu pie,
Quod sum causa tuae viae:
Ne me perdas illa die.
Quaerens me, sedisti lassus:
Redemisti Crucem passus:
Tantus labor non sit cassus.
Iuste iudex ultionis,
Donum fac remissionis
Ante diem rationis.
Ingemisco, tamquam reus:
Culpa rubet vultus meus:
Supplicanti parce, Deus.
Qui Mariam absolvisti,
Et latronem exaudisti,
Mihi quoque spem dedisti.
Preces meae non sunt dignae:
Sed tu bonus fac benigne,
Ne perenni cremer igne.
Inter oves locum praesta,
Et ab haedis me sequestra,
Statuens in parte dextra.
Confutatis maledictis,
Flammis acribus addictis:
Voca me cum benedictis.
Oro supplex et acclinis,
Cor contritum quasi cinis:
Gere curam mei finis.
Lacrimosa dies illa,
Qua resurget ex favilla
Iudicandus homo reus:
Huic ergo parce, Deus.
Pie Iesu Domine,
Dona eis requiem.
Amen.
W gniewu dzień, w tę pomsty chwilę,
Świat w popielnym legnie pyle:
Zważ Dawida i Sybillę.
Jakiż będzie płacz i łkanie,
Gdy dzieł naszych sędzia stanie,
Odpowiedzieć każąc za nie.
Trąba groźnym zabrzmi tonem
Nad grobami śpiących zgonem,
Wszystkich stawi nas przed tronem.
Śmierć z naturą się zadziwi,
Gdy umarli wstaną żywi,
Win brzemieniem nieszczęśliwi.
Księgi się otworzą karty,
Gdzie spis grzechów jest zawarty,
Za co świat karania warty.
Kiedy sędzia więc zasiędzie,
Wszystko tajne jawnym będzie,
Gniewu dłoń dosięże wszędzie.
Cóż mam, nędzarz, ku obronie,
Czyją pieczą się zasłonię,
Gdy i święty zadrży w łonie?
Panie w grozie swej bezmierny,
Zbawisz z łaski lud Twój wierny,
Zbaw mnie, zdroju miłosierny.
Racz pamiętać, Jezu drogi,
Żeś wziął dla mnie żywot srogi,
Nie gub mnie w dzień straszny trwogi.
Długoś szukał mnie znużony,
Zbawił krzyżem umęczony,
Niech ten trud nie będzie płony.
Sędzio pomsty sprawiedliwy,
Bądź mym grzechom litościwy,
Zanim przyjdzie sąd straszliwy.
Jęcząc, pomnąc win bezdroże,
Wstydem me oblicze 
gorze,
Szczędź mnie, błagam, Panie Boże.
Ty coś Marii grzech wybaczył
I wysłuchać łotra raczył,
Nie pozwolisz, bym zrozpaczył.
Choć niegodne me błaganie,
Nie daj mi, dobroci Panie,
W ognia wieczne wpaść otchłanie.
Daj mi mieszkać w owiec gronie,
Z dala kozłów, przy Twym tronie
Postaw mnie po prawej stronie.
Gdy uśmierzysz potępionych,
Srogim żarom przeznaczonych,
Weź mnie do błogosławionych.
Błagam kornie bijąc czołem,
Z sercem, co się zda popiołem,
Wspomóż mnie nad śmierci dołem.
O dniu jęku, o dniu szlochu,
Kiedy z popielnego prochu
Człowiek winny na sąd stanie.
Oszczędź go, o dobry Boże,
Jezu nasz, i w zgonu porze
Daj mu wieczne spoczywanie.




Dawna sekwencja z Mszy za zmarłych. Sekwencja, śpiewana jako alternatywa hymnów w brewiarzu obecnie właśnie w ostatnim tygodniu roku liturgicznego. 
Zachęcam do poczytania, posłuchania także, zamieszcza link do wykonania najlepszego jakie znalazłem.  












niedziela, 25 listopada 2012

o kulcie


Współcześnie, pojawiły się pytania o pomniejszanie kultu Boga i Chrystusa przez oddawanie czci świętym właśnie. Aby dobrze zrozumieć bezpodstawność takiego rozumienia kultu świętych należy sięgnąć do samej „definicji” świętego. Definicji, czyli prawdy o tym kim jest osoba święta w rozumieniu  Magisterium Kościoła. Jezus Chrystus stając się człowiekiem stał się doskonałym obrazem Boga Ojca, stał się wzorem człowieka. Jezus przez swoje wcielenie dokonał swoistej przemiany w rozumieniu relacji człowieka do Boga.  Stał się pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem. Człowieczeństwo swoje może człowiek rozpatrywać tylko w Chrystusie i Jego odniesieniu do Ojca. Chrześcijanin realizuje swoją wiarę w odniesieniu bezpośrednim do Ojca. Święty, to ten, który umiłował Boga w Chrystusie i przez swoje życie służył Jemu oraz służył człowiekowi. Święty umiłował Boga i przez tę miłość umiał służyć pomocą i kochać innych ludzi, tych wszystkich, o których wspomina Chrystus w Ewangelii świętego Mateusza gdy mówi: A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” ( Mt 25, 40 ).
Miłość do Boga, którą żywi święty ukonkretnia się w drugim człowieku. Tylko w taki sposób można kochać Boga w pełni. Człowiek święty należy do Chrystusa i jest członkiem Jego Mistycznego Ciała. Człowiek święty świadczy o bezpośredniości miłości Boga do każdego człowieka.
 Cześć oddawana świętym jest więc wielbieniem samego Boga. Stworzył On bowiem świat dla swojej chwały. Wszelkie działanie człowieka, który dąży do zjednoczenia wszystkiego w Bogu jest właśnie oddawaniem chwały, jaką stworzenie winno oddawać swemu Stwórcy. Celem życia człowieka świętego jest takie działanie, które będzie oddawaniem czci samemu Bogu.
Kościół potrzebuje świętych, ponieważ ma obowiązek głoszenia wielkich dzieł Boga i Jego zbawienia, którego przez swego Syna udzielił człowiekowi. Święci głoszą skuteczność łaski Bożej i Bożego zbawienia.
Kult świętych w Kościele rzymskim istniał od zawsze. Najstarsze, zachowane księgi liturgiczne sięgające VII wieku wskazują wspomnienia świętych w poszczególne dni roku liturgicznego. Źródłem liturgicznego kultu świętych jest sprawowanie „pamiątki Pana”. Kult ten jest częścią Misterium Paschalnego Chrystusa. Właśnie w osobie każdego świętego, spotyka się działanie Mistycznego Ciała Chrystusa z dziełem zbawienia dokonanym przez Jezusa Chrystusa. Święci są więc swego rodzaju manifestacją dzieła zbawczego Chrystusa. Są potwierdzeniem tego dzieła i autentycznymi świadkami największej prawdy, w jaką wierzy i jaką wyznaje Kościół. Są prawdziwymi świadkami i głosicielami Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Wśród świętych od początku chrześcijaństwa na pierwszym miejscu stawia się kult męczenników, którzy oddali swoje życie za wiarę w Chrystusa. Męczennicy więc oraz Dziewice już przez Ojców Kościoła byli uznawani za należących w pełni do Boga czyli vacans Deo et Christo (Święty Cyprian). W pierwotnym Kościele istnieje też tak zwany „Dies natalis”.


Szata oddania

Dzisiaj w seminarium w WARSZAWIE odbyły się obłóczyny. 21 alumnów po raz pierwszy założyło strój duchowny - szatę oddania jak mówi tytuł tego wpisu.





" Niech Pan zwlecze z Ciebie starego człowieka z jego uczynkami, a przyoblecze Cię w nowego człowieka, stworzonego według wzoru Boga, w sprawiedliwości i świętości polegającej na prawdzie" 
 To śpiew, który towarzyszy uroczystemu nałożeniu sutanny alumnom przez rektora seminarium.
Śpiewa się o prawdzie, a dzisiaj wszak o prawdzie czytamy we fragmencie Ewangelii. Obłóczyny zawsze były dla seminarium wielkim świętem, dniem kiedy nie tylko robiło się w seminarium o wiele bardziej czarno, ale przede wszystkim dniem modlitwy, radości i wspomnień tych, którzy byli obłóczani wcześniej.  

Zastanawiałem się dzisiaj i ja, mimo, że nie mogłem być obecny na obłóczynach. Moje obłóczyny miały miejsce 2 marca 2008 roku, więc niedługo minie pięć lat odkąd chodzę w sutannie. Pięć lat, kiedy mogę świadczyć swoim strojem i Wielkim Bogu, który wybiera swoich uczniów i w szczególny sposób ich "oznacza". Tym oznaczeniem jest w przypadku alumnów seminarium - sutanna. Oznacza ich i przeznacza do tego do czego zamierzył już w łonie matki. Piękne to oznaczenie, ważne, mądre i potrzebne. Oznaczenie oznacza przeznaczenie do świętości, do posługi i formacji kleryckiej, kapłańskiej. Oznaczenie, które może w świecie funkcjonować na wiele różnych sposobów. Oznaczenie, które wielu ludzi prowadzi do nawrócenia i wśród wielu ludzi wzbudza wyrzuty sumienia. Są i tacy, którzy na oznaczenie sutanną reagują negatywnie, od oplucia przez poszturchiwanie aż do bluźnierstw i gróźb. Jako oznaczony byłem raz opluty i znieważony. Nie ja jednak uległem opluciu, ale Ten, Który mnie oznaczył - Pan. Nie strój wywołał nienawiść, ale PRAWDA, którą głosi Bóg, którą jest Jezus Chrystus. 
Trudne to oznaczenie, trudne i wymagające. Kleryk chodzący w sutannie, przestaje być anonimowy. W świadomości ludzi funkcjonuje jako ksiądz. Oznaczony, "napiętnowany". Napiętnowany tym Boskim znamieniem idzie w świat i uczy się świadczyć. 

Zwlókł z siebie starego człowieka i uczynki starego człowieka. Nałożył na siebie nowego człowieka, tego, który będzie żył według Prawdy i według praw Króla Prawdy - Jezusa. Kleryk przywdziewa szatę oddania - pierwszego z trzech stopni oddania siebie na służbę Bogu. Pierwszego, który wprowadza w oddanie pełne w czasie święceń. Drugim stopniem jest diakonat, trzecim święcenia kapłańskie... oddanie całkowite...

A sutanna to szata oddania - jedna z trzech szat, które oddają człowieka powołanego do dyspozycji Boga, z jego wolą i działaniem - zawsze dobrowolnie. Niedługo przyjmę święcenie diakonatu - przywdzieję kolejną szatę oddania - dalmatykę czyli szatę właściwą dla diakona. A tydzień później w katedrze w Warszawie będą święcenia kapłańskie i kolejna szata oddania zostanie nałożona - tym razem będzie to ornat. 

Sutanna ma jeszcze jeden bardzo ważny symbol - jest znakiem wyzbycia się piękna i ozdób tego świata dla miłości Pana Jezusa. Szata oddania ma też więc ten wymiar oddanie dóbr tego świata, oddanie piękna cielesności i przywdziany szaty miłości i prawdy - nowego człowieka. 


Potrzeba modlitwy za tych naznaczonych. Za tych, którzy oblekli się sprawiedliwość i prawdę. Modlitwy za nich, aby tego znaku nigdy nie zamazali. Aby każdą poszczególną szatę oddania szanowali i kochali. Potrzeba modlitwy, aby również i przede wszystkim wnętrze oblekających się w szatę oddania zostało przemienione dzięki łasce Pana i oddane na wyłączną Jego służbę. 

sutanna - szata oddania ... 











sobota, 24 listopada 2012

Król

(J 18,33b-37)
"Piłat powiedział do Jezusa: Czy Ty jesteś Królem żydowskim? Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił? Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. Piłat zatem powiedział do Niego: A więc jesteś królem? / Odpowiedział Jezus: / Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu".



Każdy kto jest z prawdy słucha mojego głosu .... dziwny król, taki z koroną cierniową zamiast złotej, z tronem zrobionym z krzyża zamiast złotego fotela, z trzciną w dłoni zamiast berła z drogocennymi kamieniami...
Dziwny król i dziwne Jego królowanie. Nie gani podwładnych gdy zrobią coś przeciw niemu. Nie tylko nie gani, ale zawsze im wybacza. Nie wywyższa się ponad innych, tylko myje i m nogi. 
To jest król z prawdy, On sam jest prawdą. Przychodzi do nas ze swoją Ewangelią, ze swoim słowem pocieszenia i zawsze z nami jest, zawsze umie nas pocieszyć - dobry król, król, który kocha pomimo tego, że poddani grzeszą. Chcemy takiego króla? Chcemy, aby królował aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy?  Rozpoczynamy ostatni tydzień zwykły w ciągu roku, ostatni tydzień roku liturgicznego. Królowanie Chrystusa łączy niejako jeden i drugi rok liturgii Kościoła. Jednocześnie na końcu roku i na początku wpatrujemy się w Chrystusa Króla Wszechświata. Wpatrujemy się w Tego, przez Którego wszystko się stało. 





Czym jest i co dla nas oznacza panowanie Jezusa?  

Panowanie Jezusa to nieustanna miłość do człowieka. Objawia się ona poprzez codzienne wydarzenia takie jak miłość rodziców do dziecka, miłość dziecka do rodziców. Poprzez szacunek do starszych osób w autobusie czy tramwaju. Królowanie Jezusa widać także w każdej matce, która czuwa przy łóżku chorego syna, w każdym zdradzonym, który nadal usiłuje ufać. Królowanie Jezusa to miłość, która nie pozwala nie kochać, miłość, która zawsze wychodzi naprzeciw człowieka. Królowanie Jezusa to troska o chorych, niepełnosprawnych, troska o tych, którym nie chce się żyć. Królowanie Jezusa to miłość, którą człowiek okazuje potrzebującym pomocy, to poszanowanie prawa człowieka do narodzin, do  naturalnej śmierci, poszanowanie dla ludzkiego życia. 

Jezus nie może królować tam gdzie jest nienawiść, nie może do końca wejść do serca człowieka, kiedy on prawdę uznaje w hedonizmie, w cielesności. Jak mawiał abp Fulton Scheen - jeśli ktoś chce poznać Boga nie ma innego sposobu jak upaść przed Nim na kolana. 
Królowanie Jezusa ... kiedy rzeczywiście każdy z nas w swoim sercu zrobi miejsce dla Króla - Jezusa, wtedy nie trzeba będzie intronizować Jezusa na króla Polski. Nie potrzeba będzie pustych zewnętrznych znaków, bo królowanie będzie wypływało z naszej głębi, z naszego serca. Znak zewnętrzny stanie się potwierdzeniem a nie substytutem prawdy. Prawda pochodzi od Pana, nie od nas samych. Prawda pochodzi od Jezusa, który sam jest Prawdą. Nie znajdziemy prawdy w grzechu, w dążeniu do śmierci, w kulcie śmierci, ale tylko w Nim, bo On jest Prawdą. 

Każdy kto jest z prawdy słucha głosu Jezusa. Słucha dlatego, że jego czyny i gesty nie wypływają już z chęci posiadania za wszelką cenę monopolu na prawdę, ale będą wynikać z naszego przemienionego przez moc Chrystusa serca. Wtedy gdy nasze życie i nasze pragnienia i nasze motywacje zostaną oczyszczone przez ożywiającą moc prawdy, wtedy zrozumiemy dlaczego królestwo, o którym mówi Jezus nie pochodzi z tego świata. Zrozumiemy dlaczego, aby żyć z Jezusem trzeba żyć w prawdzie...

Skąd pochodzi moje życie i moje motywacje? Z prawdy ? Od Chrystusa?
Czy pochodzą z mojego postrzegania świata, z moich planów i zamierzeń, z mojego pragnienia decydowania o tym co dobre a co złe. Decyzja należy do Pana. On dlatego narodził się, aby zaświadczyć o prawdzie. O królestwie, które nie jest stąd, bo nie polega na przemocy - słudzy Jezusa nie biją o niewydanie go żydom, ale królestwie, które pochodzi z prawdy - od samego Boga. 

znajdźmy w Jezusie słabość ... znajdźmy w Jezusie kłamstwo ... znajdźmy w Jezusie grzech ...
W NIM NIE MA SŁABOŚCI, KŁAMSTWA, GRZECHU - Jezus to czysta Prawda ...
dziwny to król .. tak bardzo nami bliski ...tak bardzo Jedyny - Pan jest imię Jego ! 








niedziela, 18 listopada 2012

Chleb ? Prawda ?

(Mk 13,24-32)
                                                                                                                                                           "Jezus powiedział do swoich uczniów: W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba. A od drzewa figowego uczcie się przez podobieństwo! Kiedy już jego gałąź nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec"




Jaki jest nasz codzienny pokarm ? Czy karmimy się na co dzień prawdami, o których mówi dzisiaj Chrystus, czy kłamstwami, o których mówi "dzisiaj" świat? 
We fragmencie Ewangelii przewidzianym na dzisiaj czytamy, że nikt nie wie, kiedy przyjdzie dzień, w którym Syn Człowieczy przyjdzie w chwale po raz drugi na Ziemię. 
Czas jaki mamy do momentu przyjścia Pana, to swego rodzaju sprawdzian. Sprawdzian w jaki sposób spożywamy obietnice Jezusa. Czy karmimy się czystym chlebem jego miłości o z ufnością oczekujemy dnia sądu? Czy jednak nie umiemy do końca zaufać. 
To jest czas kiedy nasze życie na ziemi ma wskazywać Boga. Mamy na Niego oczekiwać. 
Czy jednak serce człowieka może być aż tak zatwardziałe, aby nie zauważyć kiedy przyjdzie Pan?

Zapytano kiedyś pewnego świętego, co by zrobił gdyby za 30 minut miał być koniec świata - odpowiedział - poszedłbym sadzić róże w ogródku. 
Trzeba nam być nieustannie gotowymi do stanięcia twarzą w twarz z Panem na sądzie. To nie jest akt strzelisty na końcu życia - Boże ratuj! 
Całe życie jest dojrzewaniem do momentu spotkania z Panem.

Czym się karmię ? Chlebem prawdy czy kłamstwami świata. Czy wierzę w miłosierdzie Boga, czy w koniec świata 21 grudnia 2012 ?

Bóg mówi: "kładę przed Tobą błogosławieństwo i przekleństwo, co wybierzesz to będzie Ci dane" 

co wybiorę ? 
















sobota, 10 listopada 2012

grosz z życia

"Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok. Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie".  (Mk 12,38-44)

Wdowi grosz...
Jakże znane wszystkim powiedzenie. Jedna biedna kobieta, wdowa trafiła na wieki do kart Ewangelii, którą słyszały miliony, słyszą miliardy i będą słyszeć pokolenia. Jedna uboga kobieta, tak bardzo ważnym gestem zmieniła spojrzenie na ofiarę z życia, którą tak wielu dało na ołtarzach ojczyzny, na ołtarzach męczeństwa. 
Jedna uboga kobieta stała się wzorem dla malarzy, powieściopisarzy i ludzi wiary. 
Czego uczy nas wdowa z jednym groszem na swoje utrzymanie?
co pokazuje nam tym gestem kiedy wkłada tak mało, a jednocześnie tak wiele. 
Pokazuje nam jak można dla Boga wyrzec się wszystkiego ze swojego życia. Jezus nie pokazuje jej innym, aby z niej zadrwić, pokazać, że tak mało to nie godzi się aby kłaść do skarbony. Jezus, który się przypatruje jak ludzie składają ofiary pokazuje nam ubogą wdowę, bo to ona nauczyła się dawać swoje życie innym. Wrzuciła do wielkiej skarbony dobra wspólnego ofiarę ze swojego życia. 

Bardzo trudno obecnie buduje się społeczeństwu dobro wspólne, któremu na imię ojczyzna. Ale imion może być wiele, nauka, wykształcenie młodzieży, przyszłość. Jak buduje się przyszłość kiedy niepewne jest jutro, niepewne jest dzisiaj. Trzeba nam wrzucać do skarbony dobra wspólnego społeczeństwa grosz naszego życia. Grosz naszej wiary, którą mamy świadczyć wobec innych. 
Byli tacy, którzy groszem do skarbony określili swoje własne życie. Był to grosz do skarbony wolności ojczyzny. Polegli za wolność, której odzyskania rocznicę obchodzimy żołnierze i cywile byli takimi "wdowami", których Jezus obserwował przy skarbonie świątyni ich życia. Wrzucili wszystko, bo mieli tę niezbędną i wielką świadomość, że ojczyzna jest dobrem największym. Ojczyzna i dobro wspólne obywateli, za których walczyli do ostatniej kropli krwi. 
Dzisiaj 11 listopada, dzień kiedy spoglądamy szczególnie na to czym jest wolność ojczyzny, dawniej i obecnie. Czy jeszcze wolność jest dla nas jakąś wartością ?

Czy jeszcze umiemy powiedzieć, że kochamy ojczyznę, bo jest naszą matką ? Trzeba tu powiedzieć, że wolność nie jest robieniem co się chce. Wolność ojczyzny nie polega na tym, że promuje się chorą propagandę dewiacji seksualnych. Nie polega na tym, że zamiast pomagać dzieciom, które umierają z tęsknoty za domem w sierocińcach planuje się finansowanie in - vitro z budżetu państwa. Fałszywe spojrzenia na wolność zawsze prowadzi do zła, do kultu siebie samych. Podstawowym problemem ludzi, którzy nie szanują wolności jest brak uczestniczenia w tworzeniu wspólnego dobra. To samo też powoduje niesprawiedliwe stosunki w pracy, stosunki społeczne jak mawiał w swoich dziełach kard. Wojtyła.

Trzeba, żebyśmy się stali wdowami, które jeden grosz swojego życia ofiarowują Panu. Nie ma innej drogi do poznania Boga jak upaść przed Nim na kolana. A kiedy człowiek tylko nie bierze tego do serca powstają wojny, bunty, krzywda. Znowu trzeba więc powrócić do tego pierwotnego budowania dobra wspólnego, dla ojczyzny, dla siebie, dla swoich rodzin. Trzeba się otworzyć na wolność, która jest pracą na rzecz innych. 
Czy kochamy ojczyznę, naszą matkę ? Czy umiemy dla niej pracować ?
Uboga wdowa wrzuciła do skarbony jeden grosz, wszystko co miała na swoje utrzymanie. 
Wdowa z Ewangelii jest jednym żywym przykładem na nauczanie Jezusa. Jest przykładem na brak przywiązania do dóbr tego świata.

Co może być moim groszem, który chcę ofiarować Panu ?







niedziela, 14 października 2012

Zdziwienie




Zdziwiłem się. Rozmawiałem wczoraj z pewnym wykształconym człowiekiem na temat wyznania wiary. Na obrazku, który był na rozpoczęcie roku wiary rozdawany w kościele widniał obraz Chrystusa Pantokratora. Na odwrocie wyznanie wiary mszalne - Credo, symbol naszej wiary.

Otóż człowiek ten, przekonany o słuszności swojej wypowiedzi stwierdził, że wyznanie wiary, którego używamy obecnie we Mszy Świętej jest nowoczesne.
Cytuję: "a, to jest to nowoczesne, szkoda, że nie ma tamtego dawnego, było lepsze". 

Zapytałem więc, które jest nienowoczesne mimo, że podejrzewałem już odpowiedź. Rzeczywiście mój rozmówca użył sformułowania, że starszym i właściwszym wyznaniem wiary jest Skład Apostolski.
Zgodzę się, że starszym, ponieważ jak sama nazwa wskazuje APOSTOLSKI - pochodzi od Apostołów.
Credo używane obecnie we Mszy pochodzi ostatecznie z roku 381, więc już po Apostołach - IV wiek. Do liturgii Kościoła Zachodniego zostało wprowadzone po raz pierwszy w roku 589.
Ale dlaczego właściwsze ? Z tym stwierdzeniem nie zgadzam się zupełnie - otóż - właściwsze to znaczy, że inne jest niewłaściwe... otóż - "Skład Apostolski" jest starszym wyznaniem wiary, ale pełniejszym wyznaniem wiary jest Credo konstantynopolitańsko - nicejskie, czyli używane obecnie we Mszy Świętej.

Dlaczego pełniejszym zatem ?

Ponieważ w czasie, kiedy dokonała się schizma Kościoła Zachodniego i Wschodniego głównym argumentem, który podzielił Kościoły stał się problem "filioque" czyli pochodzenia Ducha Świętego.
Według Kościoła Zachodniego - Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna w równym stopniu, Kościół Wschodni uważa, że pochodzi od Ojca przez Syna, co sugeruje, że Syn jest niższy od Ojca.
Z problemu filioque zrodziła się schizma, podział, niezrozumienie. Zastanawia mnie fakt, dlaczego mój rozmówca uznał "Skład Apostolski" za lepsze wyznanie wiary. Nie można tu mówić o lepszym wyznaniu wiary albo o gorszym. Nie różnicuje się tego w ten sposób. Bardzo często jest w ludziach takie przekonanie, że to w co wierzą nie może ulec zmianie, a raczej, nie można rzucić nowego spojrzenia na "stary" sposób wiary. Otóż człowiek wierzący nigdy nie stoi w miejscu, nie zatrzymuje się na utartych schematach. Nie można więc powiedzieć, że zmiana spojrzenia na coś danego do wierzenia spowoduje niewiarę. Nie spowoduje, ponieważ wiara jest dynamiczna - nie zmienna, ale rozwijająca się nieustannie. 

Podobną postawą wykazał się młodzieniec z dzisiaj czytanego fragmentu Ewangelii według świętego Marka. 
Miał utarty schemat wiary - przestrzegać przykazań i tak będzie dobrze. Oczywiście, będzie dobrze, ale jednak nie mógł odnaleźć szczęścia i szukał go u Jezusa. Szukał u Niego wsparcia i zrozumienia dla swoich życiowych niepowodzeń. Dobrze i chwalebnie kiedy człowiek wierzący przestrzega przykazań. Ale jednocześnie nie można się zatrzymywać na działanie Boga. Nie można ślepo liczyć na zbawienie, bo mi się należy. Trzeba w swoim życiu wiary iść do przodu, trzeba codziennie wchodzić w osobową relację z Bogiem - bez osobowej relacji nie ma wiary, jest tylko wiedza religijna, którą mogą posiąść też niewierzący. Co nas będzie wtedy odróżniać od nich ? Kiedy nasza wiara nie będzie relacją osobową z Bogiem.
Młodzieniec z Ewangelii nie umiał uwierzyć wbrew schematom. Nie umiał się oddać Panu Bogu do końca, bo jakieś bogactwa trzymały go od Boga z daleka pomimo wypełniania przykazań. 

Podobnie mój rozmówca - wierzący człowiek. Coś jednak nie pozwalało mu zrozumieć jak bardzo istotną rzeczą jest rozumienie tego, co wypowiada się ustami w czasie Credo we Mszy. Nie wypowiada się bezsensownych słów, które nic nie znaczą. Wyznanie wiary to żywe i realne wyznanie naszej relacji z Bogiem. Wyznanie wiary, która nie jest tylko wiedzą. Wyznanie wiary, która potrafi się dzielić z innymi, a nie trzymać ją tylko dla siebie. 

Kolejna więc refleksja w roku wiary podsumowana niech będzie słowami nowego spojrzenia na wiarę. Wyznawajmy naszą wiarę życiem, nie tylko ustami. Pamiętajmy jednak o fundamentalnych prawdach naszej wiary. Credo nie jest fikcją, tylko ciągle żywym kontaktem z Tym, Który nas stworzył. 

tytuł tego wpisu to "zdziwiłem się" ...

zdziwienie jest objawem, że jeszcze jesteśmy wierzący...
ktoś komu się wydaje, że wie już wszystko nie umie się dziwić...
ja zadziwiam się nieustannie jak bardzo Bóg kocha człowieka i co dla niego czyni...