sobota, 23 marca 2013

zbliża się godzina Jezusa


Paschaprzejście Jezusa ze śmierci do życia, przejście od  naszego zwątpienia do naszej wiary. Nadchodzi Pascha Żydowska, nadchodzi Pascha Pana. Dzisiaj niedziela Męki Pańskiej, zwana potocznie palmową… Nadchodzi czas wybawienia, zbliża się pora kiedy Jezus niewinnie skazany stanie przed tym niezwykłym i wielkim zadaniem – odkupienia człowieka przez Swoją Mękę. Zbliża się czas kiedy spełnią się obietnice Starego Testamentu, kiedy Bóg spełni obietnicę jaką dał Izraelitom w Ziemi Egipskiej. Zbliża się czas kiedy spożywany w czasie Paschy Żydowskiej chleb – stał się chlebem życia. Kto będzie go od tej pory spożywał osiągnie życie wieczne. Zbliża się czas kiedy Jezus uczyni wszystko nowe, kiedy nadejdzie królowanie nowego nieba i nowej ziemi. Zbliża się czas kiedy moce niebios zostaną wstrząśnięte. Święte Triduum Paschalne to nie tylko pamiątka. To jest nieustanne DZIANIE SIĘ historii zbawienia. Zbliża się pełnia księżyca – pierwsza wiosenna pełnia…. Od 4 wieku po narodzeniu Jezusa właśnie w 1 niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca – Obchodzona jest Wielkanoc. 

Zbliża się godzina Jezusa…






Bardzo zastanawiają mnie słowa Jezusa, który mówi: „Dlaczego przychodzicie mnie pojmać z mieczami i kijami. Codziennie nauczałem w świątyni a nie pojmaliście mnie”. I zaraz Jezus sam odpowiada na tę sytuację….. „teraz jest wasza pora, kiedy moce ciemności władają”. To dlatego Jezus modli się w nocy w Ogrójcu. To dlatego zawsze w Wielkim Tygodniu na niebie widzimy księżyc w pełni. Jezus modli się w nocy, w czasie pełni, bo według wierzeń księżyc w pełni jest symbolem śmierci. Od tej pory, Jezus czyni wszystko nowe. Księżyc w pełni już nie oznacza śmierci, ale już zawsze będzie nam przypominał to najbardziej niewyobrażalne wydarzenie dziejów – modlitwę Boga-Człowieka i trwogę konania.
Brzęczą nam w uszach judaszowe srebrniki, zapłata za krew… oczami naszej wiary widzimy jak Jezus wędruje od Annasza do Kajfasza, jak jest odsyłany od Heroda do Piłata…
Jaki jest cel Twojej misji Jezusie z Nazaretu ?


My jako ludzie wierzący wiemy jaki jest cel misji Pana. Celem jest odkupienie człowieka. Było wiele herezji, które negowały Bóstwo  i człowieczeństwo Jezusa. Jedni mówili, że Jezus miał nieprawdziwe ciało, że nie cierpiał na krzyżu inni mówili, że na krzyżu umarło tylko „człowieczeństwo” Jezusa, że już nie był wtedy Bogiem. Wiele było kłamliwych oszczerstw rzucanych w stronę Pana. Wiele było skandalicznie absurdalnych wypowiedzi, które uderzały w Twarz Boga-Człowieka.
Również teraz wiele obelg jest rzucanych na Jezusa. W mediach, w braku szacunku dla Jego osoby. Nasze grzechy oraz grzechy innych ludzi wciąż ranią oblicze Pana, zadają Mu rany. Prorok Izajasz mówi: „W jego ranach jest nasze zdrowie” Chyba najdziwniejsze stwierdzenie z całej tej księgi…. W jaki sposób rany mogą być zdrowiem? W jaki sposób cudze rany mogą być uzdrowieniem dla całej ludzkości?
I tutaj dochodzimy do najważniejszego punktu dzisiejszych rozważań pasyjnych. Rany Jezusa. Jak bardzo są nam potrzebne możemy się dowiedzieć tylko wtedy kiedy spojrzymy oczami naszej wiary, kiedy wykonamy krok w stronę miłosierdzia Bożego. W ranach Jezusa jest ukryta niezwykła moc, moc, która od wieków pozwala ludziom na rozpoznanie Chrystusa. Powiem więcej – nie wolno nam wyobrażać sobie Jezusa bez ran, Jezusa nie zranionego okrutnie jak tylko można. Nie ma Jezusa bez ran.

Całe wydarzenie paschalne – całe dzieło odkupienia rozpina się między dwoma stwierdzeniami:
Między zawołaniem Piłata „Ecce homo” - „ Oto człowiek” a zawołaniem Tomasza Apostoła „Pan Mój i Bóg mój”. Zarówno Piłat jak i Tomasz wypowiadają je w momencie spojrzenia na rany Pana Jezusa. Piłat rozpoznał w Jezusie człowieka, dzięki Jego ranom. Tomasz rozpoznał w Nim Boga, rozpoznał swojego nauczyciela i Pana. Te dwa zdania są więc dwiema odmiennymi interpretacjami ran Jezusa. Rany Jezusa ukazują bardzo jasno łączność Bóstwa i Człowieczeństwa Jezusa. Pomiędzy tymi stwierdzeniami rozciąga się pascha Pana – powolne, ciche, pokorne przechodzenie przez Mękę. „Ecce homo” to scena, którą od wieków rozważa pobożność ludowa. W różańcu, w drodze Krzyżowej. To scena, którą Piłat wskazał na człowieczeństwo Jezusa jest także motywem przewodnim w wielu obrazach, utworach poetyckich i rzeźbach.

W Jezusie, człowieczeństwo stało się jedną wielką i krwawą raną. I to jest właśnie CZŁOWIEK. Jezus jest nam tak bardzo bliski w tej scenie, tak bardzo ludzki. Nie wywyższa się, nie cierpi na pokaz. Cierpi jak Człowiek, bo był do nas podobny we wszystkich oprócz grzechu.
„Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści oswojony z cierpieniem, wzgardzony tak iż mieliśmy go za nic. Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści, a myśmy go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego”.
W tym stwierdzeniu „oto człowiek” jest jeszcze głębszy sens. Otóż wcześniej Piłat zapytał Jezusa: „Cóż to jest prawda”? Czy nie może być odpowiedzią na to pytanie późniejsze stwierdzenie Piłata brzmiące „Oto Człowiek”?
aby dojść do Zmartwychwstania każdy człowiek musi tak jak Jezus, cierpieć i umrzeć, aby mógł w Chrystusie Zmartwychwstać i z Nim żyć. I znowu tutaj trzeba nam oczu wiary. Nie można się wyzbyć trudów tego życia. Nikt nie obiecywał nam łatwego życia. Trud i cierpienie mają sens tylko wtedy kiedy się spojrzy na nie oczami wiary i dostrzeże swojego Pana. A on jako pierwszy Zmartwychwstał, po trudach i po cierpieniach. Nie możemy zrozumieć człowieka jeśli się nie dotknie jego cierpienia, jeśli nie pomoże się człowiekowi w potrzebie. Ta scena „oto człowiek” uczy nas człowieczeństwa. Człowiek nie zawsze będzie młody i piękny, nie zawsze będzie zdrowy. Nie znaczy to, że wyjściem w takim przypadku będzie eutanazja. Eutanazja to ratunek dla tych co nie poznali Boga, co nie poznali człowieka, którzy nie nauczyli się kochać drugiego człowieka. Nigdy zabijanie nie może być przejawem miłości. Podobnie jest z aborcją – ludzie wymyślili sobie, że będą decydować jak ma wyglądać idealny człowiek. Jak ma wyglądać ktoś kogo będą w stanie pokochać. I kiedy nie potrafią kochać uciekają się do zabicia dziecka w łonie matki, a ostatnio nawet już po urodzeniu. Trzeba zostawić wszystko inne, wszystko do czego dążymy i najpierw nauczyć się szacunku do drugiego człowieka. Szacunku i miłości. Takiej jaką miał Jezus – który sam stał się człowiekiem. Wielkanoc jest przejściem od jednego spojrzenia na rany Jezusa do drugiego.



Tomasz Halik – czeski kapłan pisze w swojej książce pt „Dotknij ran” w ten sposób:
To, co tradycja kościelna mówi o dwóch naturach Jezusa – boskiej i ludzkiej, możemy nazwać podwójnym sposobem czytania Jezusowych ran. Rany Jezusa widziane z dwóch perspektyw wywołują dwie reakcje, obleczone w dwa słowa: „człowiek” i „Bóg”. I te właśnie słowa oznaczają coś radykalnie innego, coś diametralnie różnego od siebie, a przecież głęboko ze sobą złączonego i mogą się odnosić do tej samej osoby”.

Co tak bardzo zachwyciło Tomasza? To że jednocześnie rozpoznał Jezusa ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. To rany Chrystusa sprawiły, że niedowierzający uczeń zidentyfikował Pana. Zmartwychwstanie było czymś tak niezwykłym, że nikt kto przebywał w obecności Jezusa w czasie przed Jego męką nie poznał go potem. Nie poznali go uczniowie z Emaus, nie poznali Go Apostołowie, nie poznała Go Maria Magdalena. Dopiero kiedy Jezus ukazuje swoje rany, mówi o męce i łamie chleb ludzie są w stanie poznać Go i stwierdzić, że rzeczywiście Zmartwychwstał. Widać więc tutaj wyraźnie, że Jezusowe Bóstwo i Człowieczeństwo jest tutaj jednością – jednością którą poznajemy dzięki ranom Jezusa przed Zmartwychwstaniem i po Zmartwychwstaniu.
„W jego ranach jest nasze zdrowie”. W Jego ranach jest nasze uzdrowienie z niedowiarstwa, z zakłamania. Stajemy w obliczu prawdy. W ranach Jezusa możemy dostrzec swój własny obraz.


Dwaj więźniowie porozumiewają się stukając w ścianę. Jeden nstuka jakieś słowa a drugi mu odpowiada. Ta ściana z jednej strony przeszkadza im w normalnym życiu, jest rodzajem rozłąki, braku, oddzielenia. Z drugiej jednak strony ta ściana jest czymś co pozwala im się kontaktować ze sobą za pomocą stukania.

Każda rozłąka, rana, ból zbliża nas do Tego za Którym najbardziej tęsknimy. Zbliża nas do Boga. Każde oddzielenie jest rodzajem więzi. Rany są bolesne i takie będą. Każde jednak zranienie może i powinno rodzić ufność do Boga, Tego Który nigdy nie odrzuca człowieka, a jednocześnie Tego, Który sam był zraniony.


Przytoczę tu słowa pewnego misjonarza:
„Bóg tak pokierował moimi krokami, że znalazłem się na najuboższej misji usytuowanej na wysokości powyżej 2000 m nad poziomem morza. Znalazłem się wśród ludzi prawie nie znających Boga, ludzi dotkniętych nędzą, cierpieniem i rozpaczą O tym jak dawno nikt nie głosił tu Słowa Bożego świadczył katastrofalny stan kościoła pod wezwaniem św. Antoniego. Tu wśród nędzarzy, żebraków, masonerii tworzyłem Chrystusowy Kościół. Ciężkie dni, które trwały długie lata, dziś określam jako czas łaski. Na mojej drodze misyjnej wiązały się węzły gordyjskie, których po ludzku nikt nie był w stanie rozsupłać. Padałem na kolana, szlochałem i z głębi serca wołałem: Jezusie Chrystusie - ludzkie tragedie, moje węzły gordyjskie wkładam w ranę Twojego boku, w ranę Twojego miłosiernego serca przebitego włócznią. Tak powtarzałem codziennie i tak powtarzam do dziś. Bóg w moim wołaniu usłyszał mnie, słyszy nadal. Ratuje dusze, uzdrawia chorych. Ukryjmy się zatem w ranach swojego Mistrza, gdzie wszystko jest możliwe. To cudowne schronienie, które przygotował nam Zbawiciel - Jezus we własnym ciele. Cudem zbudowałem piękną świątynię, do której Jezus Chrystus zaprasza swoich Indian. Jestem szczęśliwy bo zapełnia się Chrystusowa owczarnia, w której uwielbiane są Najświętsze Rany i Najdroższa Krew Naszego Odkupiciela".

Panie Jezu Chryste, stajemy przed Tobą dzisiaj w Palmową Niedzielę.  Ucz nas, prosimy Ciebie mądry Mistrzu Życia, nieustannego wpatrywania się w Twoje rany, w których jaśnieje nasze życia.  Umacniaj naszego papieża Franciszka. Naucz nas postawy nieugiętego ucznia kiedy wszyscy będą walczyć z Twoim Kościołem. Daj mi odwagę niesienia mojego krzyża codziennie a nie na pokaz przed innymi. Chroń mnie przed pokusą imponowania innym. Dawaj mi zawsze miłość do wszystkich ludzi bez wyjątku, nie tylko do pięknych, nieskazitelnych i bogatych. Dawaj siłę do walki z nałogami dla uzależnionych, do walki ze słabością dla wątpiących. Daj dobrą radę, tym którzy sami nie mogą Do Ciebie wrócić. Tym, którzy giną codziennie za wiarę w Ciebie daj dobrą śmierć i odwagę.
Tym, którzy się od Ciebie Boże oddalają wskaż bezpieczny port zbawienia. Umocnij tych, którzy już zwątpili w miłosierdzie, daj wytrwałość matce samotnie wychowującej dzieci. Spraw aby zapracowani rodzice mieli czas dla swoich dzieci. Rządzących państwami oświeć swoją mądrością, aby ustanawiali prawa dla człowieka, a nie dopasowywali człowieka do praw. Tym, którzy podróżują daj bezpiecznie dotrzeć do celu. Wspomagaj chorych, którzy latami są przykuci do łóżek, wózków i kul. Spraw, aby ludzie, którzy odbierają innym życie poznali Twoją miłość. Obdarz wszystkich niewierzących łaską nawrócenia i przemiany życia.
Zbliża się Pascha, Zbliża się pełnia księżyca. Oto nadchodzi czas kiedy Jezus wszystko uczyni nowe. Kiedy wypełnią się obietnice, kiedy znowu zabłyśnie światło, kiedy przyroda przebudzi się do życia.

Zbliża się godzina Jezusa…



"Pan go potrzebuje"


"Jezus ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy. Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, mówiąc: Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego jeszcze nikt nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. A gdyby was kto pytał: Dlaczego odwiązujecie?, tak powiecie: Pan go potrzebuje. Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: Czemu odwiązujecie oślę? Odpowiedzieli: Pan go potrzebuje. I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom. Odrzekł: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą".
(Łk 19,28-40)






Zawsze kiedy słyszę Ewangelię o wjeździe Jezusa do Jerozolimy według Świętego Łukasza, moją uwagę zwracają dwa zdania i sytuacje z tego fragmentu. Pierwsze z nich to wysłanie uczniów we dwóch przez Jezusa. Jezus tłumaczy dokładnie uczniom, gdzie mają iść i co zrobić, w jaki sposób mają "zdobyć" osła dla Jezusa. Jezus przewiduje, że właściciel osła będzie miał pretensje, że dwóch nieznanych mu mężczyż bez pytania zabiera jego osła. Dziwi mnie zawsze ten fragment, że Jezus nie powiedział tak: idźcie tam, wytłumaczcie dokładnie dlaczego potrzebujecie tego zwięrzęcia, powiedzcie, że chcę na nim wjechać do miasta i wtedy się zgodzi. Jezu od razu mówi do uczniów: idźcie i weźcie go. Bez pytania o zgodę właściciela. 
Wielokrotnie zastanawiałem się co bym zrobił na miejscu tych uczniów. Idę gdzieś, po jakieś zwierzę, które nie należy do mnie i w dodatku wszystko się dzieje tak jak mówił Jezus. Podziwiam tutaj wiarę uczniów. Bardzo podziwiam. Jeszcze bardziej jednak podziwiam to co Jezus polecił powiedzieć swoim uczniom. Powiedział, aby zwrócili się do właściela osła, który będzie pytał dlaczego go zabierają - 

PAN GO POTRZEBUJE!


Jakiś to niesamowite zaufanie, mądrość. Jedno zdanie, które rozwiązuje sprawę. Właściciel osła słysząc, że Pan go potrzebuje oddaje go bez dalszej dyskusji. O nic już nie pyta, bo wie, że Pan go potrzebuje. Oddał Bogu to co miał, to czego Bóg od niego potrzebował. Przychodzi mi tu na myśl, co takiego Pan chce ode mnie, abym Mu dał. Czego potrzebuje ode mnie Bóg? Może potrzebuje mojej samotności, może ofiary, może moich łez. Może potrzebuje mojej radości, wiary, zaufania, miłości. Czego potrzebuje Pan ode mnie? Czy jestem w stanie bez wahania oddać Jezusowi coś czego potrzebuje ode mnie? 

Drugie zdanie, które jest szczególnie ważne w tym fragmencie to: "Zaprawdę, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą". Jak mogą wołać kamienie? Dlaczego? Dlaczego Jezus nie zabrania ludziom krzyczeć na swoją cześć, pomimo, że wie, że za kilka dni Ci ludzie będą żądali ukrzyżowania Go. Bóg zawsze pozwala nam na naszą wolność. Czasami bywa ona jednak fałszywie pojmowana. Fałszywie rozpoznawana. Możemy jednego dnia być w euforii i wołać na cześć Jezusa, kiedy wszystko jest pięknie, uroczyście, kiedy Jezus wjeżdza do Jerozolimy. Jednak już dzień lub dwa później przychodzi zwątpienie, kiedy Jezus naucza niewygodnej dla nas prawdy... przychodzi zniechęcenie i nasze wołanie już zmienia ton, z radosnego na oskarżycielski - dlaczego ja? dlaczego nie ktoś inny.   

Uczmy się wołać do Jezusa szczerze, zawsze tak samo, niezależnie od tego czy nasze życie jest po ludzku szczęśliwe czy po ludzku do niczego. Całe stworzenie oddaje Bogu cześć. Nawet kamienie będą wołać. 

Niedzial Męki Pańskiej to szczególny dzień, kiedy widzimy Jezusa kilka dni przed męką. Widzimy Tego, Który potrafi zmienić nasze życie na zawsze. Dajmy Mu pod nogi swoje płaszcze, płaszcze swoich grzechów, aby On je zwyciężył, pokonał, poprzez swoją śmierć i Zmartwychwstanie. 





















































sobota, 16 marca 2013

droga krzyżowa


Droga krzyżowa
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen!

Chcemy wziąć swój krzyż na każdy dzień. Także dzisiaj, rozpoczynając tę drogę krzyżową pamiętamy o naszym krzyżu i o krzyżu Chrystusa, z którym On jest złączony nierozdzielnie. Ofiarujmy naszą modlitwę w intencji nowego papieża Franciszka. Aby miał siły i odwagę do niesienia swojego krzyża, do przewodniczenia Kościołowi. On również we wczorajszej homilii powiedział do kardynałów, że nie można wierzyć w Jezusa bez krzyża. Wpatrujmy się w naszego Pana, który idzie krzyżową drogą naszego zbawienia.

Stacja 1  Skazanie na śmierć przez Piłata.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie...
Piłat zapytał Jezusa, co to jest prawda? Nie było to pytanie filozoficzne, ale pytanie o sens prawdy i odniesienie do prawdy w życiu Piłata. Wyrok na Jezusa jest zaprzeczeniem Prawdzie. Przez wieki zaprzeczanie prawdzie rodzi cierpienie i śmierć. Nie wystarcza umycie rąk, nie wystarcza w naszym życiu odrzucenie od siebie odpowiedzialności. Gdy człowiek nie chce mieć nic wspólnego z prawdą wtedy zaczyna brnąć w kłamstwo, brnąć w grzech i zło. To prawda wyzwala, nie kłamstwo. Prawda daje wolność, nie umywanie rąk. Chcemy być wolni od kłamstwa, bo nasze życie jest cierpieniem i śmiercią tylko wtedy, kiedy jest zanurzone w kłamstwie. A z tego zła wydobywa nas Jezus, kiedy mówi... JA JESTEM DROGĄ PRAWDĄ I ŻYCIEM! 

Stacja 2  Przyjęcie krzyża przez Jezusa.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i...
Nie wolno było skazywać na śmierć przez ukrzyżowanie obywatela rzymskiego. To była śmierć haniebna, uwłaczająca godności. Krzyż był znakiem śmierci, odrzucenia. Zmienił się ten znak, zmieniło się jego znaczenie. To już nie kawałek drewna, na którym wieszano przestępców.  Od czasu kiedy na swoje ramiona wziął go Zbawiciel - stał się znakiem miłości Boga do Człowieka. Cóż za zmiana! Od tej pory przez 2000 lat krzyż będzie znakiem sprzeciwu wobec zła tego świata. Będzie znakiem, który wielu będzie przeszkadzał, bo jest tak bardzo prawdziwy, że Ci którzy z nim walczą nie mogą na niego spojrzeć. Prawdziwy krzyż, prawdziwa miłość Jezusa, prawdziwe zbawienie. Panie Jezu, przyjąłeś krzyż, bo Jesteś Drogą, PRawdą i Życiem.

Stacja 3  Pierwszy upadek
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste...
Przez swój upadek Zbawiciel przemawia bez słów do wszystkich ludzi na Ziemi. Ten upadek wzywa wszystkich upadających do powstania, do walki o prawdę i o życie. Ile razy w moim życiu zdarzył się upadek w grzechu? Ile razy było tak, że nie chciałem pomóc własnej rodzinie? Ile razy ktoś upadał, pod ciężarem mojej oceny, mojego osądu, mojego złego słowa, mojej pogardy? Podnosi nas wszystkich ten upadek Jezusa. Jego miłość do ludzi. Podnosi nas nasze nawrócenie, spowiedź, udział we Mszy świętej. Podnosi nas tyle razy ile razy widzimy, że jesteśmy grzeszni, uznajemy nasze grzechy i nie chcemy w nich trwać. Tyle razy podnosi nas wiara w Boga ile razy Jest dla nas Bogiem stworzyciel świata, a nie nasze własne pomysły i chęć zdobywania wszystkiego dla siebie. Pieniądze nie są bogiem, Bogiem jest Ten, Który nas tak bardzo umiłował, że posłał na Świat swojego Syna, który jest Drogą PRawdą i Życiem.

Stacja 4 Spotkanie z Matką
Kłaniamy Ci się Panie JEzu Chryste...
MAryja - wzór wytrwałości, wzór nadziei, wzór wytrwania. Ona kiedy patrzyła na mękę swojego syna nie wątpiła nigdy, że spełnią się słowa, które usłyszała od Anioła przy zwiastowaniu: "Oto poczniesz i porodzisz Syna, a jego panowaniu nie będzie końca". Ile razy nie jesteśmy w stanie ufać, kiedy nie widać nadziei? Ile razy nasze życie jest pełne rozpaczy? Chrześcijaństwo nie zna rozpaczy od kiedy Chrystus umarł na nasze grzechy. Chrześcijaństwo nie zna rozpaczy, bo wszyscy jesteśmy w patrzeni w Maryję. Ona nie znała rozpaczy, bo wierzyła, że jej Syn jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Stacja 5   Szymon pomaga nieść krzyż
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste...
Pamiętam Jezu Twoje słowa: "kto nie bierze swego krzyża a idzie za mną nie jest mnie godzien". Szymon wziął krzyż - stał się godzien. Wychodzę z domu do pracy, idę do sklepu po zakupy dla siebie, dla rodziny... a gdzie jest mój krzyż? Biorę go ze sobą? Czy zostawiam w przedpokoju przed wyjściem z domu, żeby inni nie zauważyli, że cierpię. Przecież tak mi mówi świat, że powinienem być zawsze młody, piekny i przede wszystkim usmiechnięty. Nie mogę nieść krzyża między moimi znajomymi, bo mnie odrzucą. Nie mogę brać swojego krzyża tam gdzie idę, bo jest za ciężki, nie dojdę. Szymon stał się godzien Jezusa, bo wziął swój krzyż. Ja również jako człowiek współczesny chcę być godzien Jezusa. Nie ma innej Drogi niż przez krzyż. Nie ma innej drogi, bo Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 6  Otarcie twarzy
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste...
Każdy nasz dobry czyn utrwala w naszych duszach podobieństwo do Jezusa. Jak to możliwe, że pomagając innym ludziom, dajemy im znak, że Chrystus nadal działa w świecie? Obraz Pana Jezusa nadal jest bardzo widoczny w świecie. Wszędzie tam gdzie jest prawda, gdzie staje się w obronie życia - każdego życia. Wszędzie tam gdzie ludzie potrafią szczerze kochać jest widoczny obraz Chrystusa. Święta Weronika dała nam przykład jak bardzo można dostrzec człowieka w świecie. A teraz jest tak bardzo trudno w tłumie ludzi odnaleźć człowieka. A w tym człowieku odnaleźć podobieńśtwo do Boga. Drogą do Boga jest drugi człowiek. Chrystus jest Drogą, prawdą i życiem.

Stacja 7   Drugi upadek
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste...
Dzisiaj, kiedy rozpoczynamy powoli nowe-trzecie tysiąclecie trzeba nam świadczyć i opowiadać o Tym, Który się podnosił z upadków - o JEzusie Chrystusie. Niech wszystkie ludy na Ziemi usłyszą Dobrą Nowinę o Zbawieniu, Które tylko jest możliwe w JEzusie Chrystusie. Nie ma zbawienia w wyzyskiwaniu ludzi, nie ma zbawienia w zdobywaniu władzy, nie ma zbawienia w kradzieży, kłamstwie i sprzedawaniu własnego ciała. Tylko kiedy się nawracamy i zbliżamy do Boga możemy być naprawdę szczęśliwi. Nie da nam szczęścia ślepe gonienie za dobrami materialnymi, ale poddanie się woli Boga. Razem z Jezusem podnosimy się z upadku i ruszamy dalej w naszą drogę życia. To On jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 8 - Jezus pociesza płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste...
W tej stacji zwracamy naszą uwagę na pewne niebezpieczeństwo, które grozi współczesnemu światu. Niebezpieczeństwo odrzucenia Boga i Jego nauki. Jest to niebezpieczeństwo bardzo realne, bardzo dotykalne, bowiem na każdym kroku widać oznaki odejścia od Tego, Który ma moc zbawić nasz dusze. Na każdym kroku Jezus jest obrażany i pogardzany. Na każdym kroku ludzie odrzucający wiarę śmieją się szyderczo nad losem słabego Boga, który dał się zabić. Człowiek wierzący w Boga - nie słabego, tylko mocnego swoją pokorą, powinien płakać nad swoimi grzechami, które zaprowadziły go na krzyż. Ludzi wierzących pociesza Bóg, bo daje im nadzieję. Niech ktoś spróbuje wskazać kto poza  Bogiem daje nam zbawienie? Kto nas szczerze pociesza? Nasze życie zwracamy nie w stronę zachodnich zwyczajów i złudzeń tylko w stronę Jezusa, Który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 9  Trzeci upadek
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste...
Uniżenie Boga. Dzięki temu upadkowi widzimy jak bardzo Bóg stał się nam bliski. Nie góruje na niebie jak despotyczny władca na tronie, ale razem z człowiekiem upada i razem z człowiekiem powstaje. Kiedy błogosławiony JAN PAWEŁ II przyjmował święcenia kapłańskie i leżał krzyżem na posadzce kaplicy modlił się tymi słowami: „Boże uczyń mnie posadzką, po której ludzie będą modli dojść do Boga”.
Dzisiaj, w marcu 2013 roku patrzymy na leżącego pod ciężarem krzyża Jezusa. On też stał się posadzką dla ludzi zmierzających do Boga. On jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 10. Obnażenie z szat
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Kapłan. Chrystus jest kapłanem, jedynym najwyższym kapłanem. Staje przed nami obnażony, staje przed nami bez niczego, bez sukcesów i zaszczytów. Odchodząc z tego świata niczego nam nie zabrał, nie zabrał naszych zasług, dyplomów, tytułów. Odchodzi nagi, tak jak nagi na ten świat przyszedł. Nie zabrał nam niczego, ale wszystko nam dał. Dał nam to o czym nawet nikt z nas nie marzył… Jaki jest Chrystus, pytało dziecko katechetę w szkole podstawowej… On jest spełnieniem wszystkich naszych marzeń. Taki właśnie nagi, taki nieposiadający niczego jest naszym Zbawicielem. Panie Jezu naucz nas tej prawdy, że nie daje nam radości i pokoju to co mamy i ile mamy, ale to kim jesteśmy i co dajemy innym. Ty dałeś nam wszystko, bo Jesteś Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 11 Przybicie do krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Czym nas pociąga Ukrzyżowany Chrystus? Dlaczego widok przybitego do krzyża człowieka pociąga za sobą miliardy mężczyzn i kobiet? Dlaczego nie inny widok, pięknego młodego życia, bez wad i cierpienia? Dlaczego tak się stało, że widok Chrystusa na krzyżu nawraca rzesze ludzi ale i jest wyrzutem sumienia dla grzeszników. Dlaczego jest tak, że widok Chrystusa ukrzyżowanego jest tak bardzo niepowtarzalny? Przecież tylu ludzi ginęło przez wieki w wielkich mękach. To potęga miłości Bożej sprawiła, że pokolenia idą za Jezusem. To potęga Bożej miłości sprawiła, że ludzie wszystkich ras i kultur lgną do krzyża jak do Matki i do Ojca. Krzyżu Chrystusa, chcę się do Ciebie przytulić. Chcę wyznać, że tylko w Twoim cieniu jest człowiekiem wiary. Że tylko w Twoim cieniu mam odwagę dawać siebie innym. Chcę Ci powiedzieć Jezu Chryste Panie miły, cierpliwy Baranku, że Ty jesteś dla mnie Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 12   Śmierć na krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Panie Jezu Chryste, który w chwili konania nie pozostałeś obojętny na los człowieka i wraz z ostatnim tchnieniem z miłością zawierzyłeś miłosierdziu Ojca ludzi wszystkich czasów z ich słabościami i grzechami, napełnij nas i przyszłe pokolenia Duchem miłości, aby nasza obojętność nie zniweczyła w nas owoców Twojej śmierci. Niech nasza obojętność nie góruje nad nami, niech nasza obojętność zamienia się w pochylanie się na biednymi i ubogimi. Tobie Jezu Chryste ukrzyżowany, mądrości i mocy Boga niech będzie chwała, bo Jesteś naszą Drogą, Jesteś Prawdą i pomimo śmierci jesteś Życiem.

Stacja 13  Zdjęcie ciała
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
I zdjęto ciało Jezusa z krzyża. I Znowu jest Maryja i jej cierpienie. I znowu jest cierpienie tej, która jest bez zmazy pierworodnej poczęta. Ileż matek na całym świecie cierpi kiedy ich dziecko buntuje się przeciwko wszystkiemu na świecie. Ileż matek cierpi kiedy ich dzieci zażywają narkotyki, kiedy upijają się. Ile matek cierpi  widząc gwałty córek, zabójstwa synów. Przecież każdy człowiek ma matkę. I morderca i złodziej i gwałciciel. Co czują te matki, kiedy widzą jak ich dzieci schodzą na złą drogę? Maryjo ucz nas, bo nie jesteśmy w stanie poznać własnym doświadczeniem jak bardzo światu i współczesnej młodzieży potrzeba miłości matki i ojca. Jak bardzo młodym ludziom potrzeba teraz postawienia wymagań dotyczących ich życia. Nie ma miłości bez wymagań. Wiemy to my wierzący – oby dostrzegł to świat. Maryjo Twoje cierpienie wynagrodził Ci Twój syn, Który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Stacja 14   Złożenie do Grobu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
Jak piękna jest cisza Wielkiej Soboty. Już niedługo będziemy przeżywać tę ciszę. Przeszywającą ciszę oczekiwania. Umilkną śpiewy Gorzkich Żali, umilkną śpiewy pieśni pasyjnych. Będzie słychać tylko jak krople święconej wody spadać będą na pieczywo, wędlinę, pieczoną szynkę, sól i pieprz – na naszą święconkę. Ale będzie trwała ta cisza. Kościół tego dnia nie sprawuje żadnej liturgii poza odmawianiem brewiarza. Bo jest cisza, bo nie wolno zakłócać mową tego najważniejszego momentu w dziejach. Czekamy. Oczekujemy. Wyczekujemy.
Aż powróci TEN, Który jest Drogą, Prawdą i życiem.

Zakończenie: 
  Krzyżu Chrystusa Ty jesteś:
Nadzieją zwątpionych., Pociechą strapionych
Upokorzeniem pysznych
Portem żeglujących
Ucieczką grzesznych
Wytchnieniem znękanych
Uwielbieniem Wyznawców., Podporą starości
Szkołą młodzieży., Pociechą wygnanych
Ceną okupu naszego
Drzewem żywota
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.


niedziela, 10 marca 2013

laetare Jerusalem



IV Niedziela Wielkiego Postu zawsze kojarzy mi się z jednym wydarzeniem, z wydarzeniem obłóczyn, które jeszcze kilka lat temu właśnie w tę niedzielę miały miejsce w seminarium warszawskim. 
Ja sam również w tę niedzielę miałem obłóczyny, a było to 5 lat temu, 2 marca 2008 roku. Zawsze ten dzień był najbardziej, po dniu święceń, wyczekiwanym dniem w seminaryjnej formacji. Kiedy po dniu skupienia, przybywali do kościoła Seminaryjnego tłumy ludzi. W niedzielę laetare, w niedzielę radości przybywały tłumy aby w połowie Postu spojrzeć jak rodzi się młody Kościół, jak kolejni młodzi ludzie przywdziewają jedną z szat oddania, o których pisałem kilka "postów" temu. Niedziela połowy Postu była i jest przeze mnie kojarzona głównie ze względu na dzień obłóczyn. Nie tylko moich, lecz również wielu pokoleń kapłanów i kleryków. 
Jednak IV Niedziela Postu to nie obłóczyny. To wielka radość z tego, że przybliża się dzień Wielkanocy. Przybliża się dzień paschy Jezusa. I właśnie dzisiaj, w niedzielę radość slyszymy Ewangelię o Synu Marnotrwanym. Pan Bóg kieruje nasze serca na zrozumienie przebaczenia, na zrozumienie tego, że Bóg przebacza człowiekowi każdy grzech, nie ma takiego, który byłby mu zatrzymany, jeśli szczerze żałuje. To też jest powód do radości. Powód do radości w połowie Postu, w połowie drogi do Zmartwychwstania.  

Nie było by bowiem zmartwychwstania bez śmierci. Tylko tam gdzie są groby, jest możliwe zmartywchwstanie. 

Niebywale podniosły moment jakim były obłóczyny, jest podniosły również dzisiaj, kiedy Chrystus obiecuje nam szatę przebaczenia naszych grzechów. Od wieków ta niedziela daje wierzącym nadzieje, że oto zbliża się koniec Wielkiego Postu, jeszcze tylko dwa tygodnie i będzie Wielki Tydzień - tak ważny czas w trakcie roku i w trakcie naszego życia.  

"Laetare, Ierusalem: et conventum facite,
omnes qui diligitis eam:
gaudete cum laetitia, qui in tristitia fuistis:
ut exsultetis, et satiemini ab uberibus consolationis vestrae.
(Raduj się, Jerozolimo,
zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie.
Cieszcie się, wy, którzy byliście smutni,
weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy.)
„Raduj się, wesel się Jerozolimo”. To wezwanie do radości wydaje się czymś niezwykłym, jeśli zważymy na fakt, że właśnie jesteśmy na półmetku Wielkiego Postu. A jednak – w tym czasie pokuty słyszymy nawoływanie do tego, by się radować. Kościół odpowiada na to wołanie. Dziś kapłani przyodziewają różowe szaty, porzucają wielkopostny fiolet. Dziś też można ozdabiać ołtarz kwiatami i podczas liturgii używać instrumentów muzycznych.
Tradycja niedzieli Laetare sięga do początków chrześcijaństwa. Zanim bowiem ustalono 40-dniowy post, czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po IV niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu. Niedziela Laetare była więc ostatnim dniem radości.
Od XVI wieku tego dnia, zwanego również „Niedzielą Róż”, w Rzymie w Bazylice św. Krzyża papież święcił złotą różę i wręczał ją osobie zasłużonej dla Kościoła. Zgromadzeni w Bazylice wierni obdarowywali się kwiatami symbolizującymi piękno, ale i ból cierpienia.
Inna nazwa tej niedzieli to „Niedziela matczyna”. Dla chrześcijan ta niedziela upamiętniała nie tylko macierzyństwo ludzkie, ale także macierzyństwo Kościoła oraz matczyną godność Najświętszej Maryi Panny. Zwyczaj ten nawiązuje do fragmentu z czytania z Listu do Galatów 4,26 (w nadzwyczajnej formie rytu): „ […] górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką.” Tradycyjnie w tym dniu służba otrzymywała dzień wolny, by udać się do swojego kościoła parafialnego, często z rodzinami. Ze względu na obciążenie pracą, był to jeden z niewielu dni w roku, kiedy cała rodzina mogła spotkać się razem. Liturgia Laetare zwyczajowo obchodziło się więc w kościele parafialnym, gdzie przynoszono kwiaty jako wyraz wdzięczności za „duchowe macierzyństwo” (później był to też dzień wręczania kwiatów matkom). „Niedziela Matczyna” jest nadal obchodzona w krajach anglosaskich (szczególnie w Irlandii) jako dzień matki. Warto też wspomnieć, że w starożytności obchodzono w tym dniu święto boginii-matki Kybele.
Czwarta Niedziela Wielkiego Postu to także "Niedziela wytchnienia". Ostry rygor postny był tego dnia łagodzony. W nawiązaniu do czytanego w liturgii słowa ewangelicznego fragmentu o nakarmieniu głodnych tłumów chlebem i rybami (w liturgii katolickiej obecnie tylko w formie nadzwyczajnej formie rytu), nazywano ten dzień również "Niedzielą pięciu bochenków". Ewangelia mówi tego dnia o opiece Chrystusa nad Kościołem podążającym drogą postu. Opowiada również o ludziach, którzy doświadczywszy cudu, chcieli obwołać Jezusa królem, On jednak „odszedl sam jeden na górę”. Kościół przypomina to wydarzenie jako na kolejny znak, ukazujący, na czym polega prawdziwe królowanie Chrystusa i jak nietrwałe było odkrycie w Nim przez ludzi zapowiadanego Proroka...
Słyszymy dziś zachętę, aby odstąpić od wielkopostnej zadumy, aby cieszyć się i radość tę czerpać od Pana. Kolekta przypomina nam o tym, że już niedługo będziemy przeżywać prawdziwą wielkanocną radość, że dni wielkiego świętowania są już blisko. Słowa psalmu zachęcają:
Wysławiajcie ze mną Pana,
wspólnie wywyższajmy Jego imię(…).
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, 
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Pan wysłuchuje naszych próśb, On nas uwalnia od złego, On jest naszą pomocą. Poznajemy dziś jeszcze inne oblicze Boga. W zwyczajnej formie rytu słuchamy Ewangelii o miłosiernym Ojcu, który nie potępia tych, którzy grzeszą, tych, którzy pogubili się na swych drogach. I równocześnie możemy tę dzisiejszą przypowieść potraktować jako opowieść o nas samych, jako zachętę do tego, byśmy nie bali się stanąć przed obliczem Ojca, który kocha nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę – słabych i grzesznych, wciąż upadających. Potrzeba tylko naszej prawdziwej skruchy. Potrzeba naszej szczerości, o czym mówi modlitwa po komunii: Boże, Ty oświecasz każdego człowieka na ten świat przychodzącego, oświeć nasze serca światłem swojej łaski, aby nasze myśli zawsze były godne Ciebie, a nasza miłość ku Tobie szczera.
Warto wsłuchać się w liturgię tej Niedzieli, warto przyjąć tę ewangeliczną radość, płynącą ze świadomości, że czas pokuty ma nas prowadzić ku nawróceniu, ma oczyścić nasze serca, odrodzić nas, byśmy mogli stanąć przed Bogiem. Ten, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa (z II czytania) oczekuje na nasze nawrócenie i przygarnia nas w swoim miłosierdziu".

ze strony:  http://www.liturgia.pl/artykuly/IV-Niedziela-Wielkiego-Postu-niedziela-Laetare.html

sobota, 9 marca 2013

Krew Chrystusa niech mnie strzeże


  

koronka ku czci Krwi Chrystusa 





Trzeba było tej męki, aby człowiek mógł zrozumieć, że w jego życiu jest możliwe posłuszeństwo, cierpliwość, wyrzeczenie się rzeczy tego świata. Jeszcze jedno mówi nam o sensie męki Jezusa. Człowiek dzięki niej zobaczył jak wielka jest konieczność unikania grzechu, bo ceną za grzech jest drogocenna krew Jezusa. Nasze Gorzkie Żale i nasza zaduma wielkopostna pomagają nam spojrzeć w samo centrum tajemnicy Męki Jezusa. Była ona zapłatą Ojcu za grzechy ludzi. Historia męki Jezusa to przede wszystkim historia przelewania się Krwi Jezusa – bezcennej krwi Jezusa, przelewanej za nasze grzechy.

Błogosławiony Jan Paweł II wołał: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. I zstąpił Duch i nadal zstępuje. Jezus Chrystus przez swoją mękę i swoją krew odnawia oblicze Ziemi, nie tylko polskiej, ale każdej ziemi gdzie są ludzie, bo Bóg umarł za wszystkich ludzi. Święty Augustyn pisze w ten sposób:

Stwórca człowieka staje się stworzeniem
Żywi się odrobiną mleka Ten, Który podtrzymuje świat
Cierpi głód ten, który jest chlebem
Ma pragnienie ten, który jest źródłem
Zasypia ze zmęczenia ten, który jest światłem
Ten, który jest Drogą, upada na drodze
Ten, który jest prawdą zostaje okłamany
Ten, który jest będzie sędzią, został osądzony
Ten, który jest sprawiedliwością, przez bezbożnych został potępiony
Winna latorośl zostaje ubrana w cierniową koronę
Życie zostaje zabite






W tym wydarzeniu, zabicia Jezusa widać najpełniej, jak krew Chrystusa przelana na krzyżu przenika do naszych serc. Widać najpełniej jak potrzebna jest krew Jezusa we współczesnym świecie. Najpierw krew Jezusa sączyła się powoli jako krew posłuszeństwa Ojcu w Ogrodzie Oliwnym. Potem było biczowanie, kiedy płynęła krew cichości, pokory, uniżenia, świadectwa składanego Ojcu. Potem w momencie ukoronowania cierniem płynęła z ran Chrystusa, które są naszym uzdrowieniem krew królewskiego majestatu, krew miłości i cierpliwości. I wreszcie na krzyżu, kiedy włócznią był przebity bok Jezusa – wypłynęła zeń krew spełnionej ofiary i woda tego co było najważniejsze – krew i woda miłosierdzia.
Krew Chrystusa mimo swojej czerwieni wybiela nasze grzechy. Czyni je białymi jak śnieg. Zamyślamy się nad tajemnicą męki Jezusa. Już się zamyślamy kolejny tydzień. Dzisiaj już 4 niedziela Wielkiego Postu. Zbliżamy się w skrusze do nocy paschalnej.

. Nic nie możemy zrobić kiedy nie mamy przed Bogiem niczego na swoje usprawiedliwienie za swoje grzechy. Jedynym usprawiedliwieniem jest Krew Jezusa. Jedyną naszą zasługą jest Krew Jezusa.
W mojej rodzinnej parafii posługują siostry zakonne ze zgromadzenia Adoratorek Krwi Chrystusa. Przez wiele lat patrzyłem na ich pracę, posługę, patrzyłem jak uczą religii w szkole. Kiedy poznawałem bliżej historię ich zgromadzenia odkryłem jaka była myśl przewodnia założycielki sióstr – Świętej Marii de Matias.
Hasło, które wisi w ich domach zakonnych pod krzyżem brzmi:

JESTEŚ WART KRWI CHRYSTUSA

Zastanawiałem się dlaczego ja, słaby człowiek jestem wart krwi Jezusa. Dlaczego człowiek, który nie ma nic na swoje usprawiedliwienie przed Bogiem jest wart tak cennej i ważnej krwi – krwi samego Zbawiciela. Dlaczego…. Człowiek jest stworzony na obraz Boży i na Boże podobieństwo. Każdy grzech szpeci człowieka, każdy grzech powoduje, że człowiek staje się odrażający. Jesteśmy warci krwi Jezusa, bo ona czyni nas pięknymi na nowo. Czyni nas pięknymi w oczach Boga. Nadal współcześnie trwa ofiarowanie Jezusa siebie za grzechy człowiek, za te grzechy, które czynią go tak bardzo szkaradnym i brzydkim. A my mamy być piękni Jego pięknem. Pięknem Boga, który jest miłością.

Dramat dzisiejszego człowiek polega nie na tym, że grzeszy, ale że trwa w tym grzechu. Że nie dostrzega jak bardzo grzech brudzi nasze oblicze, nasze sumienie, brudzi nasze czyny. Wielu ludzi nie traktuje dzisiaj poważnie swojego grzechu. Nie wolno nam bagatelizować grzechu, żadnego. Nie wolno nam pozwalać aby grzech nas zwyciężał. Grzech pod każdą postacią – w postaci myśli, mowy, uczynku albo zaniedbania. Trzeba nam wyciągną ręce po Krew Chrystusa. Nie marnujmy krwi Jezusa. Trwanie w grzechu jest marnotrawieniem Krwi Jezusa.
We Włoskiej miejscowości Lanciano stał się cud. Oto w kielichu kapłana podczas Mszy Świętej pojawiła się prawdziwa krew Chrystusa, nie pod postacią wina, ale krew i ciało Jezusa. Dlaczego, zapytamy… abyśmy uwierzyli, że cały czas aktualna jest ofiara Jezusa na krzyżu. Ten cud trwa już ponad 1200 lat. To jest dla nas świadectwo jak ważna jest krew Chrystusa dla naszego Zbawienia. Ta krew Jezusa, która płynęła przy biczowaniu, ta krew, która płynęła przy koronowaniu cierniem, ta krew, którą codziennie kapłan spożywa w czasie Mszy Świętej.
Trzeba więc unikać każdego grzechu, bo zapłatą za niego jest drogocenna krew Chrystusa. . Nasza dusza niech będzie naczynie, w którym będziemy gromadzić Krew Pana. Nie pozwólmy aby wylane przez Zbawiciela strumienie krwi były daremne.

A dzisiaj kiedy jest przelewana Krew Chrystusa? Przelewana jest w morderstwach i wszelkiej przemocy, przelewana jest w ofiarach wojen, spływa w prześladowaniach chrześcijan, jest deptana w dokonywanych aborcjach, dręczona białaczką, przelewana na autostradach. Krew Chrystusa pulsuje w młodzieży, jest konsekrowana w celibacie, rozpala serca zakochanych, łączy ludzi we wspólnotę. Płynie w żyłach ras i narodów. Wtedy czcimy Krew Jezusa kiedy szanujemy życie drugiego człowieka i odnosimy się z szacunkiem do jego krwi.
 Święta Maria De Matias, wspomniana wcześniej, w swoim duchowym testamencie zostawiła wszystkim czcicielom Krwi Jezusa przesłanie w którym prosi aby codziennie ofiarować Krew Chrystusa za aktualne potrzeby świata. Ofiarujmy krew Jezusa za naszych nieprzyjaciół, za tych, którzy ciężko grzeszą. Ofiarujmy Krew Jezusa także za zmarłych, za Kościół, za kapłanów, za siostry zakonne, za pracujących, za rządzących, za chorych i cierpiących.

 Zakończmy nasze rozważania modlitwą Indian z Górnej Kanady pochodzącą z 1724 roku:
O Najdroższa krwi Jezusa, byłaś wylana aby ukazać Twoje miłosierdzie całej ludzkości. Teraz my jesteśmy jak najbliżej Ciebie. Wylej się na nas szerokością nieskończoną. Oto tutaj nasza głowa, nasze ręce, nasza wola, rozum, pamięć, myśli, nasze pragnienia i skłonności, nasza aktywność, nasze uczucia. Obmyj nas ze wszystkiego co brudne, zmaż nasze plamy, uzdrów co jest w nas chore. Nawróć nas i przemień Twoją cudowną mocą, abyśmy mogli zjednoczyć się z Tobą. O Czystości nieskończona – najdroższa krwi Naszego Pana – uczyń nas czystymi nakarm nas i błogosław. Zbaw nas. 

czwartek, 7 marca 2013

katecheza czy lekcja religii ?




Dzisiaj wywiązała się taka rozmowa. Niektórzy powiedzą, że to nic nie znaczące kłócenie się o nazwę. Jednak ja uważam, że to istotna sprawa. Otóż "katecheza" jest wychowaniem w wierze dzieci, dorosłych i młodzieży a ma na celu wzrost wiary.  W szkole katecheci również uczestniczą w nauczaniu dzieci, młodzieży i dorosłych. Jednak jest to dużo węższe znaczenie. Do nauki w szkole używamy sformułowania "lekcja religii". W szkole budzi się wiarę, budzi się ufność do Pana Boga. Później w katechezie tę wiarę się pogłębia. Oczywiście nauka religii w szkole ma w sobie element katechetyczny - czyli wychowanie w wierze, już obudzonej w uczniach. Nie można jednak postawić znaku równości między lekcją religii a katechezą. Katecheza ma dużo szersze znaczenie niż lekcja religii. 

A dyskusja się rozpoczęła od rozmowy o zakończonych rekolekcjach. Były bardzo owocne, dzieci chętnie uczestniczyły w zajęciach. I tu się pojawił temat relacji w rodzinie. To rodzina jest podstawowym miejscem, gdzie dziecko - uczeń uczy się życia swoją wiarą. Szkoła i lekcje religii to 40% życia wiary. Pozostałe 60% to rodzina i jej przykład wiary.  Kiedy chodziłem do podstawówki, nad tablicą w pracowni matematycznej  wisiał wielki napis:

Żadna szkoła niczego Cię nie nauczy, jeżeli tego nie chcesz.

Parafrazując ten cytat można powiedzieć, że żaden katecheta nie nauczy Cię niczego, jeśli nie chcesz tego Ty i nie pomoże Ci w tym Twoja rodzina.