sobota, 2 listopada 2013

Czy to jest mój Jezus ?

Dawno temu, w osadzie na nizinie u stóp Andów żyło pokojowe plemię. Pewnego dnia – osada ta została zaatakowana przez bandę zbójców z okolic wysokogórskich. Oprócz łupów, zabrali oni również dziecko jednej z rodzin i uprowadzili w góry. Ludzie z tego plemienia, jako ludzie z nizin, nie wiedzieli jak pokonać góry. Nie znali szlaków, nie umieli nawet szukać uciekających po ich śladach. Jednak, pomimo tego wysłali grupę swoich najlepszych wojowników, aby odszukali dziecko i przyprowadzili do rodziców. Próbowali podejść jedną drogą, potem inną. Jednym sposobem, potem drugim i nic, nie dali rady. Po wieli dniach i tygodniach próby zdobycia gór udało im się podejść zaledwie kilkaset metrów. Postanowili wrócić do osady pokonani przez góry. Kiedy wracali do domów, zobaczyli idącą z gór matkę dziecka, które było porwane. Niosła na rękach swoje dziecko, które udało jej się odbić z rąk porywaczy. Jeden z członków wyprawy, zdumiony tym, że kobiecie udało się nie tylko wspiąć na górę, ale również odszukać porywaczy i odzyskać dziecko zapytał: Jak ci się to udało? My, najsilniejsi mężczyźni z osady nie daliśmy rady.   Kobieta odpowiedziała: to nie było wasze dziecko





Można nawiązując do dzisiejszej Ewangelii tę historię pokazać od drugiej strony. Skąd ta zawziętość Zacheusza, wspinanie się na drzewo? Dlaczego tylko On tak zrobił, wielu pewnie chciało zobaczyć Jezusa i nie tylko on był niski. W ogóle ludzie nie byli zbyt wysocy w tamtym czasie.  Odpowiedź: to nie był ich Jezus. To nie był ten, na Którego byli gotowi patrzeć jak na zbawiciela.  Zacheusz najpierw dostrzegł swoją niemoc, a potem zobaczył Jezusa takiego jaki jest. Nie ubierał go w bezpieczne dla swojego grzechu wyobrażenie. Chciał go zobaczyć, bo uwierzył, że może on zmienić jego życie. Tak jak ta matka z opowiadania, wierzyła, że skoro to jest jej dziecko uda jej się je odzyskać. Zacheusz wierzył, że skoro Jezus jest w stanie dać mu szczęście to on musi go zobaczyć.

Jaki jest nasz obraz Jezusa ? Czy Jezus z Ewangelii, ten wybaczający, ale wymagający jest Jezusem, którego znamy i którego chcemy ? Czy chcemy oglądać takiego Jezusa, który nie daje pozwolenia na zło i na pobłażanie? Czy taki Jezus, którego widzimy na kartach Ewangelii to jest nasz Jezus ? Którego jesteśmy w stanie odszukać w naszym życiu za wszelką cenę?

Zacheusz chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, ale był zbyt niski aby to zrobić. Zbyt niski, aby go zobaczyć w tłumie. Widzimy więc, że trzeba wyjść z tłumu, z jednakowości, aby zobaczyć Jezusa całym sobą. Trzeba więc być sobą, aby umieć wyrwać się tłumu i stanąć twarzą w twarz z Jezusem.  Zacheusz potrafił to zrobić. On, grzesznik i oszust, celnik – wyszedł z tłumu. Jest różnica między tłumem a wspólnotą. Wspólnota jest grupą ludzi wspólnie patrzących w jednym kierunku. Każdy człowiek jest jednostką, ale jest też zjednoczony z innymi. Tłum to miejsce, gdzie nie mam miejsca dla pojedynczego człowieka. Liczy się ogół. 

Każdy z nas jest we wspólnocie, Kościoła, rodziny, przyjaciół. Zacheusz nie był we wspólnocie, ale w tłumie. Musimy się tak jak on wydobywać z tłumu, aby nie zagubić w nim siebie, nie zagubić w tłumie swoich uczuć.

Nie naśladujmy Zacheusza w grzechu, ale w nawróceniu. W tym, że chciał się znaleźć we wspólnocie uczniów Jezusa. Najpierw odszukał siebie i znalazł siebie na drzewie, a potem zobaczył i pokochał Chrystusa. Stał się uczniem.

Potrzeba nam postawy ucznia, abyśmy umieli słuchać i patrzeć na Chrystusa takim jaki jest. Zacheuszowi próbowano opowiedzieć o Jezusie, ale on nie chciał opowieści, chciał Go zobaczyć osobiście.  W tym również naśladujmy Zacheusza. Nikt nas nie nauczy Chrystusa, dopóki sami Go nie spotkamy w naszym życiu.  A to spotkanie potem owocuje naszym nawróceniem. Jezus nie mówił Zacheuszowi, że ma rozdawać majątek. Sam do tego doszedł. Spowodowało to spotkanie z Panem, nawrócenie. Osobista relacja z Chrystusem.
Naśladujmy dobre wzorce. Naśladujmy Zacheusza w jego nawróceniu. Kiedy nauczymy się samych siebie, spotkamy Chrystusa. I to będzie nasz Jezus, o którego będziemy walczyć, którego będziemy zdobywać. Jezus, z którym będziemy chcieli żyć zawsze, indywidualnie i we wspólnocie Jego uczniów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz