O czwartej straży
nocnej przyszedł do nich Jezus, krocząc po jeziorze. Czwarta straż nocna to
pora między 3 w nocy a 6 rano. Jest to więc pora przełomu. Pora kiedy noc styka
się z dniem. Słabość styka się z mocą. Śmiertelne z nieśmiertelnym. Po wodzie
idzie Jezus, idzie do uczniów, którzy boją się śmierci, boją się zatonąć.
Ten fragment Ewangelii
jest jednym z najbardziej nielubianych przez Żydów – dlaczego ? Bo według ich
wierzeń woda w jeziorze była siedliskiem zła i śmierci. Jeśli więc ktoś chodzi po takiej wodzie ma nad nią władzę, przewagę.
Nad czym ma więc władzę Jezus – nad śmiercią – kim więc jest - Bogiem.
Niewierzący nie mogą
tego przeboleć, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to
właśnie Jezus jest zbawicielem. Nie mogą tego przeboleć także wierzący, że nie
są na tyle samowystarczalni, że umieją pokonać burzę w swoim życiu. Potrzebują
kogoś, kto włada wodą a więc panuje nad złem. Ciężko to pojąć. Bo to jest
Ewangelia o pokorze. To jest Ewangelia o każdym z nas. O tym, że potrzebujemy
Tego, Który pomoże nam pokonać zło w nas. Sami nie damy rady. Ale ludzie
próbują. Przez wojny ojczyźniane i nie tylko. Przez to, że nazywają drugą zimną
wojną to co jest obecnie jawnym konfliktem, który wciąż się rozszerza. Ludzie
próbują dać sobie sami radę, kiedy przymykają oczy na zniewagi jakich
doświadcza Kościół i sam Chrystus, kiedy nazywają prawdę kłamstwem a kłamstwo
prawdą.
Tak sobie chcą
poradzić, bo tacy są wszystko wiedzący.
Trzeba nam burzy!
Wielkiej burzy sumień, abyśmy się nauczyli raz a dobrze – wybierać dobro a
unikać zła. Trzeba nam nieporadności w pływaniu łodzią o świcie w czasie burzy,
aby przyszedł do nas Chrystus w lekkim powiewie, jak Jahwe do Izraela w
pierwszym czytaniu. Trzeba nam walki o dobro, walki o prawdę i walki o to aby
nie nazywać Boga zabawką na nasze potrzeby, ale by nazywać Go Jedynym Panem
naszego życia, naszej śmierci.
Nie poradzimy sobie ze
złem bez Chrystusa. Nie poradzimy sobie z wrogami Kościoła bez Chrystusa.
Zerknijmy w głębię naszych serc. Nawet teraz, tu w kościele. Kim jestem ?
Człowiekiem, który chce mieć dobre i czyste sumienie, czy takim, które je
ciągle zagłusza? Kim jestem w mojej burzy. Czy umiem już iść po wodzie do
Chrystusa jak Piotr czy wciąż tonę w złu i słabości, bo nie chcę zaufać Panu? Czy
wołam do Pana – Panie ratuj bo ginę, czy wszystko mi jedno co się dzieje ze mną
i z moim życiem.
Chrystus idzie po
wodzie. Nie jest zjawą i chwilową nieprawdą, chwilowym zauroczeniem, złączeniem
dnia z nocą. Jest żywy i prawdziwy i w tej Ofierze Mszy przychodzi, już nie po
wodzie, ale przez Najświętszy Sakrament. Kim jestem ? Czy umiem szczerze przyjąć
Jezusa do swojego serca ? Czy umiem mu zaufać i nie tonąć już w bagnie swoich
kłamstw i pokusy wszechwiedzy i wszechmocy ? nie jesteśmy wszystkowiedzący, ani
starsi ani młodsi ani średni z nas. Każdy z nas potrzebuje Chrystusa, bo nie
umiemy bez Niego żyć.
A Jezus natychmiast
wyciągnął rękę i chwycił Piotra – Do każdego z nas w tym momencie Chrystus
wyciąga rękę – wątpisz czy wierzysz ?
W lekkim powiewie
przychodzisz do mnie Panie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz