sobota, 16 sierpnia 2014

jeśli głosisz Ewangelię Chrystusa...

Pewien człowiek wpadł  przez nieuwagę do głębokiej studni. Widząc swą beznadziejną sytuację, wołał z całej siły o pomoc i ratunek. Przechodził Budda. Przystanął; spojrzał w dół i pouczył z namaszczeniem:  - Całe życie jest cierpieniem, więc trzeba się z tym pogodzić.
Za moment przechodził również Konfucjusz. Ten słysząc wołanie o pomoc, nachylił się, wyciągnął rękę i powiedział:  - Jeżeli mnie dosięgniesz, to cię wyciągnę.
Człowiek w studni próbował wzbić się w górę, ale był za słaby i głębiej jeszcze osunął się po oślizłych kamieniach. Wreszcie szedł tą drogą także Jezus. Gdy tylko usłyszał, że ktoś potrzebuje pomocy, natychmiast zdjął świąteczny płaszcz, opuścił się do studni, wziął bez słowa zagubionego na swe ramiona i wyniósł go do góry.




Wierzyć, to znaczy zaufać, to powierzyć się Komuś, dać się cały w opiekę, bo po prostu zaufać. Nie jesteśmy już sami, jest z nami Ktoś, kto zawsze pomoże nawet wtedy, kiedy jest bardzo źle…

Święty Paweł Dzisiaj mówi nam w swoim liście bardzo ważne i znamienne słowa:   BO DARY ŁASKI I WEZWANIA BOŻE SĄ NIEODWOŁALNE!
Cóż za niesamowite słowa… Bóg nie odwołuje swoich obietnic. NIE ODWOŁUJE. To człowiek odwołuje swoje przyrzeczenia. To człowiek mówi: nie chcę widzieć Boga w swoim życiu. Bóg powołuje do różnych zadań W Kościele: powołuje do stanu kapłańskiego, zakonnego, małżeńskiego, czasami do samotności. A jak się komuś znudzi to idzie gdzie indziej. Idzie do innej KOBIETY lub MĘŻCZYZNY, porzuca kapłaństwo lub życie zakonne.  I co ? zostawił Boga. Próbuje się tłumaczyć, że źle wybrał, źle rozpoznał itd. Dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. I są takie wybory człowieka, które są nieodwołalne. Wybory dokonane raz jeden, którym są podporządkowane inne, te w ciągu życia. Dlaczego się ludzie dziwią, że im się życie nie udało, kiedy odrzucili Boga ? A może się dziwią, że mimo tego, że udają wierzących nie powiodło się ?  Udają wierzących. Bo jak ktoś nie potrafi pojąć, że można drugiemu służyć również, a może przede wszystkim cierpieniem – to udaje wierzącego. Bo dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. Bóg raz powiedział, że pomoże człowiekowi. Że pośle na świat zbawiciela. On sam wziął na siebie grzechy ludzi – nikt inny. Nie wziął ich na siebie Budda ani Konfucjusz. To Chrystus wydobył człowieka z grobu i ciemności przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Nie udawajmy ludzi wierzących ale bądźmy nimi. Szanujmy odmienność innych, ale pokazujmy na Chrystusa jako na wzór. Ktoś powie: nie będą mnie lubić, szanować… nie szkodzi. Człowiek, który prawdziwie wierzy w Boga i nie udaje katolika, nie musi być lubiany – nic bardziej mylnego –niech go nienawidzą Ci ,którzy nie mają spokojnego sumienia, niech go nienawidzą Ci, którzy pochwalają zło, bo zawsze tak było i tak ma być.   Niech takiego człowieka nie lubią nawet w rodzinie, w parafii, w zakonie, wśród duchowieństwa. Ciężko czasami wyjść z przekonania, że ma się zawsze rację. Tylko Chrystus i Jego głosiciele mają zawsze rację.

Sługa Boży Arcybiskup Fulton Scheen mawiał: Jeśli głosisz Ewangelię Chrystusa i nikogo to nie oburza, to musisz wiedzieć, że coś robisz nie tak.  Dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. Nie udawajmy ludzi wierzących! Bądźmy nimi naprawdę !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz