Pewien człowiek wpadł przez nieuwagę do głębokiej studni. Widząc swą
beznadziejną sytuację, wołał z całej siły o pomoc i ratunek. Przechodził Budda.
Przystanął; spojrzał w dół i pouczył z namaszczeniem: - Całe życie jest
cierpieniem, więc trzeba się z tym pogodzić.
Za moment przechodził
również Konfucjusz. Ten słysząc wołanie o pomoc, nachylił się, wyciągnął rękę i
powiedział: - Jeżeli mnie dosięgniesz, to cię wyciągnę.
Człowiek w studni
próbował wzbić się w górę, ale był za słaby i głębiej jeszcze osunął się po
oślizłych kamieniach. Wreszcie szedł tą drogą także Jezus. Gdy tylko usłyszał, że
ktoś potrzebuje pomocy, natychmiast zdjął świąteczny płaszcz, opuścił się do
studni, wziął bez słowa zagubionego na swe ramiona i wyniósł go do góry.
Wierzyć,
to znaczy zaufać, to powierzyć się Komuś, dać się cały w opiekę, bo po prostu
zaufać. Nie jesteśmy już sami, jest z nami Ktoś, kto zawsze pomoże nawet wtedy,
kiedy jest bardzo źle…
Święty
Paweł Dzisiaj mówi nam w swoim liście bardzo ważne i znamienne słowa: BO DARY ŁASKI I WEZWANIA BOŻE SĄ
NIEODWOŁALNE!
Cóż
za niesamowite słowa… Bóg nie odwołuje swoich obietnic. NIE ODWOŁUJE. To
człowiek odwołuje swoje przyrzeczenia. To człowiek mówi: nie chcę widzieć Boga
w swoim życiu. Bóg powołuje do różnych zadań W Kościele: powołuje do stanu
kapłańskiego, zakonnego, małżeńskiego, czasami do samotności. A jak się komuś
znudzi to idzie gdzie indziej. Idzie do innej KOBIETY lub MĘŻCZYZNY, porzuca
kapłaństwo lub życie zakonne. I co ?
zostawił Boga. Próbuje się tłumaczyć, że źle wybrał, źle rozpoznał itd. Dary
łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. I są takie wybory człowieka, które są
nieodwołalne. Wybory dokonane raz jeden, którym są podporządkowane inne, te w
ciągu życia. Dlaczego się ludzie dziwią, że im się życie nie udało, kiedy
odrzucili Boga ? A może się dziwią, że mimo tego, że udają wierzących nie
powiodło się ? Udają wierzących. Bo jak
ktoś nie potrafi pojąć, że można drugiemu służyć również, a może przede
wszystkim cierpieniem – to udaje wierzącego. Bo dary łaski i wezwania Boże są
nieodwołalne. Bóg raz powiedział, że pomoże człowiekowi. Że pośle na świat
zbawiciela. On sam wziął na siebie grzechy ludzi – nikt inny. Nie wziął ich na
siebie Budda ani Konfucjusz. To Chrystus wydobył człowieka z grobu i ciemności
przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Nie udawajmy ludzi wierzących ale bądźmy
nimi. Szanujmy odmienność innych, ale pokazujmy na Chrystusa jako na wzór. Ktoś
powie: nie będą mnie lubić, szanować… nie szkodzi. Człowiek, który prawdziwie
wierzy w Boga i nie udaje katolika, nie musi być lubiany – nic bardziej
mylnego –niech go nienawidzą Ci ,którzy nie mają spokojnego sumienia, niech go
nienawidzą Ci, którzy pochwalają zło, bo zawsze tak było i tak ma być. Niech
takiego człowieka nie lubią nawet w rodzinie, w parafii, w zakonie, wśród
duchowieństwa. Ciężko czasami wyjść z przekonania, że ma się zawsze rację.
Tylko Chrystus i Jego głosiciele mają zawsze rację.
Sługa
Boży Arcybiskup Fulton Scheen mawiał: Jeśli
głosisz Ewangelię Chrystusa i nikogo to nie oburza, to musisz wiedzieć, że coś
robisz nie tak. Dary łaski i
wezwania Boże są nieodwołalne. Nie udawajmy ludzi wierzących! Bądźmy nimi
naprawdę !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz